Za progiem Nowy Rok...

Za progiem Nowy Rok, jednak wcześniej ten wyjątkowy wieczór, ostatni dzień w roku, Sylwester.
Jak go spędzacie?
My tegoroczny ostatni wieczór w roku spędzamy sami w domu, bo tak najlepiej, bez zbędnego wożenia Jaśka po chałupach i zostawiania go na noc.
Bigos się gotuje od wczoraj, sałatka zrobiona, ciasta wyciągnięte z zamrażarki (w tym roku poszłam na łatwiznę i zamroziłam po świętach), szampany już się chłodzą...
Ja tymczasem latam ze szmatą i sprzątam, na szczęście bez stresu, bo i bałaganu zbędnego nie mam, a i też nigdzie mi się nie śpieszy :)
Tymczasem wróćmy kilka dni wstecz i pokażę Wam, co zostawił u nas Mikołaj pod choinką :)

Oto co dostali chłopcy od rodziców, czyli nas ;p:
Największy prezent dla Marcina i Filipa- podwójne wysuwane łóżko:

A tu skromny dodatek dla nich:
Po jednym zestawie klockowego zoo (tu brakuje kilku części):

Drewniane klocki na spółkę (a że wiadomo, że spółka służy jednemu, to klockami najczęściej się Filipek bawi):

Kolorowanki i bajeczki:

To dostał Jaś:
Jaś otrzymał praktyczne prezenty, bo jest malutki- pampersy, mleczko, ciuszki i grzechotkę :)

A to dostałam JA :)

Jędrek stwierdził, że wstyd, żebym miała taki telefon jak mam, tzn. miałam (Nokię100- ja tam do niej nic nie miałam, fajna cegiełka) i przedłużając umowę, załatwił mi takie cudo. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam, ale fotki pyka lepsze niż mój Olympus, więc to akurat najlepsze w tym wszystkim (zresztą zwróćcie uwagę- telefon sfotografowałam aparatem cyfrowym, resztę- komórką, widać różnicę).
Inna sprawa, że to, jakie ja szczęście do elektroniki mam, to pisałam już nieraz, więc sama się zastanawiam, ile ta Nokia mi posłuży... Odpukać...

Jędrek dostał nowe auto, ale fotki nie zrobię, bo jest w fazie mycia i czyszczenia po niedzielnej wycieczce dzieciaków, ha, ha.

Aha... jak widzicie, klawiatura doszła.