Kto mnie dziś przeczytał na fejsbuszku to wie, że nieźle dziś namotałam :)
Myślałam, że dziś 15 no i zmobilizowałam pół rodziny, co bym mogła do dentysty pojechać... Dzieci wywiozłam do matki, matkę posadziłam przy dzieciach, Jędrka zdarłam z wyra po nocnej zmianie i jak królowa zasiadłam w aucie i kazałam się wieźć...
Już mi coś nie pasowało, jak zastałam zamknięte na głucho drzwi, ale nic, myślę- przyjechałam 10 minut przed czasem. Potem popatrzyłam na godziny przyjęć...
Tak patrzę i myślę, myślę i się zastanawiam- jakim cudem ona mnie zapisała na 10:30, skoro tu jak byk pisze- WTOREK- 14.00- 18.00. Hmmm. może to stary "rozkład jazdy"...
Jednak niespokojna ma natura spokoju mi nie dała, więc wyciągłam komórkę i dzwonię- cisza, nikt nie odbiera. Na koniec zrobiłam coś, co powinnam zrobić już o godzinie 8 rano, a nawet o 20 dnia poprzedniego- popatrzyłam na kalendarz. Jak myślicie, czy niebieskim kwadracikiem była zaznaczona data 15 stycznia?
Brawo! Poprawna odpowiedź brzmi- niebieskim kwadracikiem zaznaczona była data 14 stycznia!
Tylko teraz kolejny problem- jak to chłopu powiedzieć, co by mnie nie zabił- przecież mimo wszystko z 30 lat bym chciała jeszcze pożyć...
Idę do samochodu i myślę...
-Co tak szybko?
-A weź! Tak się wkurzyłam! Drzwi zamknięte, dzwonię do niej a ta mi mówi, że dziecko ma chore, żebym jutro przyjechała! Przecież mogła zadzwonić. No nic wracamy.
W tym momencie chciałabym przeprosić Panią Agnieszkę, stomatolog, której oberwało się za nic :) Na szczęście Jędrek nie zna mojej dentystki, a to było dla ratowania życia mego, że tak powiem- w afekcie.
No to wróciliśmy, zaszczepiliśmy Jaśka, zbilansowaliśmy Filipa (przeklnijcie mnie- zapomniałam o bilansie dwulatka- powinnam go zbilansować 7 miesięcy temu...), wybraliśmy jego PESEL i wróciliśmy do domu, zahaczając po dodupne czopki dla Jaśka, jakby miał mieć gorączkę po szczepieniu. Nawet bidak kąpany nie był dziś i się lekko zdezorientował i obraził na durną matkę, bo zaspać nie chciał.
No ale na szczęście dzień nie był do końca zmarnowany. Już jeżdżąc sobie autkiem tu i tam, sprawdzałam pocztę i dostałam kilka miłych maili, w tym trzy z potwierdzeniem współpracy a jeden od projekt wyprawka, że wylosowali mnie i wygram buteleczkę Kid Basic, miło :)
Poza tym wczoraj wylosowano mnie na innym blogu z racji tego, że komentowałam i otrzymam niespodziankę- bardzo miło, tym bardziej, że komentowałam w części bezinteresownie :)
No to tyle ogłoszeń parafialnych.
Jutro o 10:30 stawiam się u dentystki na leczenie kanałowe :((((
Tak matka wyglądała po umodelowaniu włosów czym się dało z wczorajszych paczek (już po powrocie z włóczęgi, więc trochę rozbite, ale jeszcze w porządku):
A tymczasem zmykam pisać pościk, który właśnie o tej godzinie jutro się ukaże. A to mi umila robotę:
Aha- nie musicie się za mnie modlić, trzymać kciuków, stosować telepacji itp.- dentystka nie dość, że jest miła, sympatyczna, dobra, to kanałówki robi bezboleśnie.
22:06
Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
na czym polega ten bilans 2 latka?
OdpowiedzUsuńmierzenie, ważenie, mierzenie ciśnienia, sprawdzanie czy nie ma wad postawy itp
UsuńAle mnie rozweseliłaś :)
OdpowiedzUsuńMatka kombinatorka, ale przyznam szczerze, że chcąc uniknąć mordu na mej osobie, to pewnie kombinowałabym zupełnie podobnie.
OdpowiedzUsuńU nas zawsze dzwonią na bilanse, więc nie da się zapomnieć.
OdpowiedzUsuńUuu znam ten ból, leczenie kanałowe to najgorsze co u mnie mogło być, ale po nim już nie boje sie iść do dentysty :)
OdpowiedzUsuńPomylić daty też umiem :D
OdpowiedzUsuńbrr dentysta
OdpowiedzUsuń