No i z tym pojawianiem się jest niemały ambaras... Boli, swędzi, powoduje gorączkę, wymioty, cierpienie dziecka- w sumie to nie wiem, czemu to dziecko ma się tyle nacierpieć, żeby za parę lat mu te zęby wypadły i znów wrosły nowe.
U nas widać już pierwsze oznaki ząbkowania. Piąstki mamlamy, miśka mamlamy, pieluchy mamlamy...
Wiadomo, że na ząbek musimy jeszcze poczekać- może miesiąc, może dwa, może pięć, ale już się zaczyna walka z bólem.
Z doświadczenie wiem, że na to nic nie pomaga, ale jest kilka rzeczy, które mogą ulżyć.
1. Żel na dziąsła- u nas Calgel.
Pomaga na 5 minut, ale Jaśko bardzo lubi smarowanie i chyba smak produktu. Przyda się, gdy ból będzie na tyle mocny, że dziecko może odmówić jedzenia. Smarujemy wtedy- i pyk, mamy 5- 10 minut, by nakarmić bobo. Powiem tylko, że Camilla, Dentinox, Bobodent są mi znane z poprzednich lat. Tak samo- pomagają na chwilę.
Calgel- cena 20 zł, dostępność- apteki w całym kraju.
2. Silikonowa szczoteczka do masażu dziąseł. U nas Akuku.
W fajnym etui- sprawdza się doskonale! Jest całkowicie bezpieczna, nie zawiera też BPA. To to jest dopiero radocha! Jasiek aż piszczy z radości, jak bierzemy ją w ruch. Lubimy masaże szczoteczką i doskonale sprawia się jako uspokajacz i działa trochę dłużej niż żel. Poza tym pomaga utrzymać prawidłową higienę jamy ustnej noworodka i niemowlaka.
3. Gryzaki. Póki co mamy takie.
Jakieś mam na strychu, po starszakach, ale nie mam weny, żeby się tam wybrać. Warto przed użyciem lekko go schłodzić w lodówce (nie zamrażarce!)Póki co nieużyteczne, bo Jaśko jest zbyt mały jeszcze, żeby wsadzić sobie gryzaczek do buźki.
O wiele lepiej sprawdza nam się MIŚ! Bidak jest już tak wymamlany, że aż go szkoda.
4. Czopki przeciwgorączkowe- dobrze mieć w zapasie.
5. Trzeba mieć duuuużo cierpliwości i miłości, bo maluch ząbkujący, to maluch nieznośny.
I nie dlatego, że po złości budzi nas w nocy czy perfidnie nie daje nam ugotować w spokoju obiadu w dzień. Nie. Jego to naprawdę boli!
Czy Ciebie jak boli głowa, to chodzisz uśmiechnięta od ucha do ucha?
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub wariatów na Facebooku
My nie mieliśmy żadnych problemow z ząbkowaniem ,ale na wszelki wypadek kupiliśmy maść babodent
OdpowiedzUsuńU nas jeszcze pomagały u młodego na początku kropelki Camilla, ale przy następnym ząbkach trudno je było znaleźć więc walczyliśmy za każdym razem z 40 stopniową gorączką...
OdpowiedzUsuńja kupowałam Filipowi te kropelki, ale też słabo pomagały
UsuńMi też żal tych naszych maluszków, że muszą się tyle wycierpieć przy ząbkowaniu. U nas też Calgel na dzień dzisiejszy, choć innych też próbowałam, ale miłość i cierpliwość to tak naprawdę najlepsze lekarstwa na całe zło :)
OdpowiedzUsuńdokładnie
UsuńŻel na dziąsła u nas dość słabo się sprawdzał. Najlepiej zamrożone gryzaki. Nadal brzdącowi wychodzą ząbki i teraz też potrafią mu dokuczać. A ślini się na potęgę. A jego ulubionym gryzakiem jest mama ;)
OdpowiedzUsuńa to cwaniaczek :)
UsuńJa nie jestem jeszcze mamusia, ale juz o tym powaznie mysle :) Ahh.. Wiesz, cale szczescie ze my nie pamietamy tego bolu. :) Ostatni punkt jest cudowny. Tyle mam nie ma cierpliwosci, dzieci tego na zlosc nie robia.. jeszcze nie sa w tym wieku na tyle cwane zeby cos na zlosc robic :)
OdpowiedzUsuńtez mam ten zel, przy czwórkach jest masakra..
OdpowiedzUsuńwierzę
Usuńnie znam tego zelu niestety...
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć cierpliwości za 10 przy dzieciach ;) Nie mam swoich, ale studiuję pedagogikę wczesnoszkolną i przedszkolną, z dziećmi jestem na co dzień ;) A ząbkujące dzieci- to tylko mogę sobie wyobrazić. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńJak dobrze że mam to już za sobą :) a Tobię życzę mega cierpliwości
OdpowiedzUsuńna razie bezproblemowo :) odpukać! :P
OdpowiedzUsuń