08:00

Jestę blogerę? Chyba nie...

Nie chcą mi płacić 20 tysięcy za posta...
Nikt mi nie chce dać superaśnego aparatu, żebym robiła superaśne fotki...
Firmy nie biją się o post na moim blogu...
Nie rozpływam się w zachwytach nad dziesiątą kupką dziecka...
Nie tworzę afer...
Nie kłócę się z innymi blogerkami..

To wychodzi na to, że dupa ze mnie nie bloger...

A tak na serio. Staram się przedstawiać moje życie, takie jakim jest. Wiadomo, że kocham moje dzieci najbardziej na świecie, ale nie rozpływam się nad cudownością stanu macierzyńskiego, który co prawda ma dużo uroku, ale też sporo wyrzeczeń od nas wymaga.
Powiem o dziecku bachor, dziad, diabeł (czasem "Skurwysynek" w żartach do męża, jak nie słyszą), ale kto mnie zna, wie, że to wszystko żartobliwie. Ot taki mam styl. Na pozór surowa, ale w głębi duszy dobra dusza.
Bić nie biję, ale potrafię krzyknąć, zastosować karę, raz nawet zaprowadziłam do łazienki, posadziłam na kiblu i kazałam siedzieć za karę (5 minut).
Jak rozwalają zabawki i idą w diabły, to sprzątam je i wynoszę na kilka dni do piwnicy.
Jednak to tylko maska. Dla nich bym życie oddała. Jak im coś kupię, to wracając do domu zastanawiam się, jaka będzie ich reakcja. Rozpieszczam ich do nieprzytomności. Może nie mają najlepszych zabawek, dla których nie ma w domu miejsca, ale trochę ich jednak jest i ciągle przybywa. Oddałabym im ostatnią kromkę chleba jeśli byłaby taka potrzeba.
Nie mam domu urządzonego według nowoczesnych wzorców, jesteśmy na etapie dorobku. Pisałam kiedyś od czego zaczynaliśmy, więc uważam, że i tak dużo udało nam się wyremontować, zrobić.
Nie stać nas na super drogie gadżety, jednak na podstawowe potrzeby, małe przyjemności i odłożenie odrobinki w razie "choroby" spokojnie mamy :)
Po domu nie walają się dziesiątki artykułów handmade- ot jedynie serduszka wygrane u Filipiej Mamy.
Zdjęcia robię 5- letnim Olympusem. Na nowy nie mam co liczyć, bo ten był dwa razy w naprawie z mojej winy i Jędrek zapowiedział mi, że nowego nie kupi ;p
Blog żyje swoim życiem, często trafiacie na bartery, które są miłym dodatkiem blogowania.
 Nie tworzę afer, wypowiedziałam się raz- o mleku modyfikowanym, gdy usłyszałam, ze to trucizna. Nie mam też wojen z innymi blogerkami, szanuję ich pracę, a jak mi się coś nie podoba, to po prostu usuwam z obserwowanych i już. Nie zależy mi na sztucznym tłumie, a taki właśnie przyciągają afery i aferki.
Moje dzieci w zimie biegają w rajstopkach, piją mleko modyfikowane. Jedzą czasem frytki- te karbowane z Biedronki. Słodycze też od czasu do czasu.
Oglądają bajki. Czasem nawet pół dnia, jak mam dużo roboty.
Wieczorem jednak jest czas dla nas, gdy czytamy "małe koźlątka" lub "Jasia i Małgosię".

Czemu to piszę?
Bo już mam dość tych ciągłych afer o byle co..
O to co kto kupił i za ile.
Albo co dostał.
Albo o mleku.
O rajstopach.
O oglądaniu TV przez dziecko.
Albo o to, że inna matka napisała "bachor" o swoim dziecku.

Hello! Matki idealne! Zazdroszczę Wam Waszych wspaniałych, idealnych dzieci. Zazdroszczę Wam cierpliwości, opanowania. A teraz wpadnijcie do mnie. Ja sobie wyskoczę do sklepu i zostawię Was z moją trójcą.
Amen.


Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub wariatów na Facebooku PODPIS
Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger