Co zrobić, by dziecko (nie) zachorowało...

Dzieci chorują, jak świat światem stoi. Czasem jest winien wirus, czasem spacer w deszczu czy mrozie. Moje dzieci już się uspokoiły, ale był czas, że nawet trzy razy w miesiącu odwiedzaliśmy lekarzy. Teraz kaszlają i mają zapalenie oskrzeli, jednak wcześniej chorowali pod koniec listopada. Jako, że ja mam w domu eksperta od chorób dziecięcych, który zarzuca mnie 'dobrymi radami'- co robić, żeby mi dzieci nie chorowały, dlaczego chorują i że to zawsze moja wina, postanowiłam się podzielić tymi radami z Wami!

Po pierwsze primo- POD ŻADNYM POZOREM NIE WYCHODŹ ZIMĄ NA DWÓR Z DZIECKIEM! No, co Ty, chcesz, żeby mu ręce odmarzły i odpadły? Spacer w zimie? Chyba Cię pogięło! Wzięłaś dziecko na sanki, po miesiącu zachorowało! I po co go brałaś na sanki? Teraz przez Ciebie chore!

Po drugie- ZAŁÓŻ MU CZAPKĘ! To nic, że kaloryfery gorące! Jeszcze dwie pary rajtuz i trzy bluzy i sweter! Zima jest! Latają w jednych rajtuzach i jednej bluzce i kaszlają! Twoja wina!

Po trzecie- NIE KUPUJ MU LODÓW! Nawet w lecie i nawet „ciepłych”. Kupujecie im lody (ciepłe- przyp. Red.) i już chore! Wasza wina!

Po czwarte- NIE KĄP DZIECI! No dobra- możesz raz w miesiącu! Kąpiesz te dzieci codziennie (ja osobiście co drugi zimą) i kaszlają. Twoja wina!

Po piąte! NIE WIETRZ MIESZKANIA! Co z tego, że tylko 10 minut dziennie, że dzieci nie ma wtedy w pokoju i przez najbliższą godzinę nie będą. Wietrzysz codziennie i dzieci chore- Twoja wina!

Kochani tylko stosując się do tych rad będziecie mieć zdrowe dzieci...