W życiu nie dzieje się przez
przypadek. To my jesteśmy kowalami swojego losu, sami tworzymy swoje
decyzje. Nie wierzę w przeznaczenie, fatum, ani w żadne znaki.
Można siąść z założonymi rękami
i powiedzieć „Co zrobię? Mam troje dzieci, nie mogę iść do
pracy”. Można też robić w tym kierunku by nie stać się
pieprzoną kurą domową przy mężu, której ktoś notorycznie
wypomina, że „ON NA CIEBIE ROBI”. Praca żony, matki, gospodyni
domowej nie była, nie jest i pewnie długo nie będzie doceniana. Bo
jak często się słyszy „czym jesteś zmęczona, przecież w domu
siedzisz, idź do pracy”.
Naszej pracy nie doceniają też
rządzący- nie mamy pensji, składek emerytalnych, nic!
Siedzimy w domu, robimy się coraz
bardziej zgorzkniałe, dziczejemy.
Ja taka byłam jeszcze ponad rok temu!
Żadnych perspektyw, ciągle w domu, czasem na zakupy do Biedronki.
Po co mi nowe ciuchy, gdzie się w nich
pokażę. Makijaż? Szkoda farby, jak i tak nikt tego nie zauważy.
Zmieniło się powoli- od pierwszego
poważnego stałego zlecenia. Firmy, z którą już nie jestem
niestety związana, ale wciąż darzę ją sentymentem- bo pierwsza.
Stałam się ważna, te kilka stówek miesięcznie to było o wiele,
wiele mniej niż to, co zarabia Jędrek, ale czujecie, jak się
dobrze czułam, jak zapłaciłam po raz pierwszy za światło?
Zrobiłam zakupy? Moja zarobione pieniądze, tak na poważnie, a nie
za prezentację maturalną 8 dych.
Od tego momentu zgłaszam się do
zleceń. Może nie ma tego wiele, bo i czasu mało, ale zawsze coś.
Nawet jak 200 zł miesięcznie zarobię to jest coś, czasem jest
więcej, czasem mniej, ale nie siedzę plaskaczem na dupie i nie
użalam się nad losem.
Zaczęłam bardziej patrzeć na swój
wygląd, jest jeszcze jedna sprawa do poprawienia, ale nie mogę jej
skończyć choć już jestem na finiszu :D Zmieniłam sposób
ubierania, podążam za modą
Wzięłam udział w dwóch konkursach
na treść bajek- w obu coś wygrałam. Jeden był większy, drugi
mniejszy. W tym większym nie tyle, że wygrałam bon do Empiku na 50
zł, ale też bajka będzie wydana na e- booku- to jest dopiero coś.
Mogę spokojnie wpisać to do portfolio czy nawet pochwalić się na
gruncie towarzyskim- bo nie jestem już kurą domową przy mężu-
coś robię, coś działam.
Dziś zrobiłam kolejny krok do przodu
… zrobiłam coś co planowałam od dawna. Wysłałam swoje bajki do
kilku wydawnictw, zobaczymy co z tego będzie. Okaże się czy jestem
coś warta, czy marzenia o „karierze” to realność czy mżonki...
Za kilka dni zrobię kolejny krok do
przodu i wyślę CV w pewno miejsce, gdzie możliwa jest praca
zdalna.
To, że mam troje dzieci nie znaczy, że
mam usunąć się z życia i poświęcić kolejne 10 lat na
zajmowanie się tylko i wyłącznie dziećmi. Mam ambicje, marzenia,
które w końcu przebiły się przez zupki, kupki i kombajny...
Tekst piszę do mam, które siedzą w
domu i narzekają na swój los. Warto wziąć los w swoje ręce.
Każda z nas ma jakieś talenty- lubisz pisać? Pisz! Szyjesz? Szyj!
Można udzielać korepetycji, zajmować się grafiką... Możliwości
jest wiele, trzeba tylko chcieć.
Ja podjęłam próbę zmiany swojego
życia... Czy mi się uda|? Zobaczymy. Jednak nigdy nie będę miała
do siebie pretensji, że zmarnowałam swój los...
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńRacja :)
OdpowiedzUsuńDlatego ja zajmuje się dodatkowo dziećmi, grosze zawsze wpadną do kieszeni ale to moje czarne zaskórniaki ;)