Nigdy nie byłam zwolenniczką
„książkowego” wychowywania dzieci. Zawsze uważałam, że każde
dziecko rozwija się indywidualnie. To, że Małgosia potrafi czytać
w wieku trzech lat, nie znaczy, że Jaś ma też tak robić.
Wznosiłam oczy do nieba, gdy słuchałam, czy czytałam „co
powinno dziecko w danym wieku robić”. Ostatnio na zebraniu,
słuchając nauczycielki, która opowiadała, co powinien 6- latek,
stwierdziłam, że 90% tych rzeczy potrafi 5-letni Marcin, a 70%-
czteroletni Filip- swoją drogą podobało mi się podejście nauczycielki do kwestii posyłania dziecka do 1 klasy- mimo, iż w w wielu kwestiach, jak wiecie się nie zgadzamy- tu popieram. Wszystko jest kwestią pracy rodzica z dzieckiem,
a ja przykładam dużą wagę do nauki i niekiedy potrafię ich
nieźle maglować. Nie, nie zmuszam ich do niczego, jednak staram się
zachęcić, bo nic na siłę. Kiedyś im się to zwróci, w
przyszłości, gdyż wiadomo, że bez wiedzy, nauki, daleko się nie
zajdzie.
Szczerze powiedziawszy, gdyby nie
problemy z integracją Marcina i jego humorami, byłabym w stanie
stwierdzić, że posiada wiedzę na poziomie dziecka w zerówce i
takim programem bym go prowadziła.
Pękam z dumy, gdy słucham
nauczycielki, że Marcin powiedział to i to. I, że pani jest w
szoku, że pięcioletnie dziecko to wie. Mimo problemów z jego
zachowaniem dość często słyszę, że jest mądry, że mądrze
mówi.
Mimo to ja już dziś wiem, że będę
go odraczać, mimo iż od września powinien iść do zerówki a od
następnego września do pierwszej klasy, to wiem, że tak nie
będzie. Nie będę brała pod uwagę jego wiedzy, acz gotowość
psychiczną.
Inna sprawa ma się z Filipem- mimo
półtorarocznej różnicy między nim a Marcinem, wychowując ich
stosuję jednakową poprzeczkę. Rezulatat z tego taki, że Filip
jest również dzieckiem inteligentnym a jednocześnie „łatwiejszym”-
bardziej posłusznym, grzecznym. Od września prowadząc go do
przedszkola zaopatrzę go w zestaw „zerówczaka” i będę prosiła
nauczycielkę, by starała się go wprowadzać do świata „zerówki”.
Jeśli nic się nie zmieni- on pójdzie programowo do pierwszej klasy
w wieku 6 lat.
Przykład moich dzieci świadczy o tym,
że każde dziecko należy traktować indywidualnie, o czym nie
pomyśleli rządzący wprowadzając ustawę o 6- latkach w pierwszej
klasie. Od początku powinno być tak, by rodzice mieli wybór-
przecież oni najlepiej wiedzą jak rozwija się ich dziecko, czy
jest gotowe iść do pierwszej klasy i przesiedzieć spokojnie te
kilkadziesiąt minut w ławce!
Bardzo dobrze w tym temacie
wypowiedziały się Leokadia Wiatrowska oraz Halina Dmochowska w
książce „Dziecko u progu szkoły. Dojrzałość szkolna dzieci a
ich gotowość do nauki”. Autorki skupiają się na gotowości
szkolnej nie tylko dziecka, ale też instytucji jak i rodziców.
Zastanawiają się czy placówki są dostatecznie przygotowane do
przyjęcia sześciolatków. Zwracają uwagę, ze rodzice często chcą
zaspokoić swoje ambicje i nie patrząc na to, czy dziecko jest
gotowe czy nie, posyłają do szkoły. W książce poznajemy
wizerunek współczesnego sześciolatka- zarówno psychiczny jak i
fizyczny. Dowiadujemy się, na czym się skupię, podejmując
decyzję, dotyczącą edukacji szkolnej dziecka...
Ostatnio chłonę pozycje literackie z
dziedziny psychologii, głównie dziecięcej. Dzięki temu
dowiedziałam się wielu rzeczy, o których nie miałam pojęcia,
dowiedziałam się jak właściwie postępować z dziećmi (co nie
znaczy, że wcześniej nie wiedziałam). Książka, o której Wam
dziś wspominam wywarła bardzo dobre wrażenie. Jest pisana prostym
językiem, opisywane są konkretne przykłady. Wciągnęła mnie na
tyle, ze przeczytałam ją jednego wieczoru. Wiele mi to dało,
skłoniło do przemyśleń. Wiem, że przede wszystkim należy
kierować się dobrem dziecka, nie swoimi ambicjami.
Myślę, że powinien mieć ją każdy
rodzic przyszłego sześciolatka, jak i nauczyciele przedszkolni i
wczesnoszkolni.
Książka wydana przez Oficynę Wydawniczą Impuls - do kupienia TUTAJ.
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Ja już dawno odrzuciłam w tym temacie swoje ambicje. U nas od września zerówka w przedszkolu, bo na pewno nie zostawiłabym jej w grupie maluszków, a co będzie dalej, to zobaczymy.
OdpowiedzUsuńJa miałam tak z Daśkiem on nudził się w przedszkolu i chciał iść do szkoły, miał wiedzę i dalej ją ma tylko jest niereformowalny i ma zbyt dużo do powiedzenia...a Niuniek spokojny, inteligentny ale indywidualista i to problem w pracy w grupie...każde dziecko inne i do każdego trzeba mieć inne podejście i mam nadzieje że w szkole nauczyciele o tym nie zapomną...
OdpowiedzUsuń