Czas pędzi jak oszalały...
Pamiętam zeszłe lato a już jest
kolejne. Dzieciaki rosną, są coraz starsze, mądrzejsze. W tych
starszych mam coraz więcej oparcia, bo mimo że ciągle narzekam, że
się dokuczają to tak naprawdę to dobre chłopaki. Jeśli mi coś
potrzebne to przyniosą, podadzą. Za chwilę Jasiek będzie taki...
Potem już nie będę im tak potrzebna
jak teraz. Będą mieli swoje sprawy, swoich kolegów. Sami będą
sobie robić kanapki, sami chodzić do szkoły...
Wyśpię się chyba wtedy w końcu...
Tylko, czy nie zatęsknię wtedy do
tych czasów ich dzieciństwa?
Do przytulańców, przewracańców,
łaskotek?
Czy w ogóle usłyszę wtedy słowa
„mamo, czy możesz mi pomóc”, „mamo jesteś najlepszą
kucharką na świecie”, „mamo, ja chcę z Tobą spać”...
Ja też się starzeje, dopiero co była
matura, studia. Byłam wolna jak ptak, nieograniczona niczym. Ale czy
teraz jest gorzej?
Nie!
Czasem się zastanawiam, co ja robiłam,
jak nie miałam dzieci? Chyba się ciągle opierniczałam.
Hmm... Takie mnie smutne refleksje
dopadły na wieczór. Trzeba się cieszyć każdą chwilą z dziećmi,
bo za kilka lat uwielbienie do matki i ojca zastąpi uwielbienie do
kolegów „z podwórka „
:)
Źródło: Kalendarze trójdzielne |
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
A ja się takimi rzeczami póki co nie przejmuję. MOje Bąki też coraz starsze ale ja widzę, że potrzebuję mnie tak naprawdę coraz bardziej i wiem, że będą potrzebować zawsze:) w końcu jestem ich Mamą, nie?;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale tak mnie jakoś wczoraj wzięło na rozmyślania
UsuńOj leci ten czas leci... Mój się dopiero urodził a już od września do szkoły...
OdpowiedzUsuń