Mimo wszystko nie dopuściłabym do
niektórych sytuacji, nie mogłabym się wywyższać nad inną
kobietą, bo ze mnie jest lepsza matka, nie mogłabym też osądzać
nie znając sytuacji.
Ale to tylko ja. Są kobiety, którym
macierzyństwo chyba przesłoniło rozum, bo wydaje im się, że
wszystko tym dzieciom wolno, mają do wszystkiego prawo.
Jestem członkiem kilku grup
rodzicielskich na facebooku. Naprawdę rzadko się tam udzielam, boję
się zadawać pytania, bo zawsze znajdzie się ktoś pierdolnięty,
który podniesie swoje ego, kosztem innych.
Sytuacja z wczoraj. Post „Powiedzcie
mi, jak można zostawić roczne dziecko samo w szpitalu i iść do
domu. Ja bym nie mogła”. Mniej więcej tak to brzmiało. No i
zaraz posypała się lawina komentarzy, bo jak można dziecko
zostawić, ja bym nie mogła, ja to, ja tamto... Kurczę! A czy
wiadomo było, jaka jest sytuacja tej kobiety, że musiała zostawić
dziecko? Może miała inne dzieci w domu, do których nie miała
opieki na noc, może mąż szedł do pracy na nocną zmianę, albo i
ona szła do tej pracy? Nie, po co się wgłębiać, lepiej
komentować głupio, ale oczywiście „nie osądzać”. No
gdzieżby, kto osądza, one tylko swoje zdanie wyrażają. A poza tym
jak nie miała z kim dzieci zostawić, niechby opiekunkę wynajęła.
Boże, co za pierdoły. Po pierwsze kiedy miała tą opiekunkę
znaleźć? W szpitalu casting zrobić? Czy na ulicy jakąś łapankę
i pierwszą lepszą dziewczynę zatrudnić w charakterze nocnej
opiekunki? A po drugie- nie każdego przecież na to stać! Łatwo
się mówi, jak się ma jedno dziecko i żadnych innych obowiązków.
Łatwo się osądza, „nie osądzając jednocześnie”.
Żeby nie było- nie popieram sytuacji
takich, że zostawia się dziecko samo w szpitalu, żeby się wyspać
wygodnie w domu. Nie! Zresztą ja sama jedną noc na krzesełku swego
czasu spędziłam, następnego dnia dopiero dostałam polówkę. Ale
ja miałam z kim zostawić dziecko, bo wtedy akurat tylko dwójkę
dzieci miałam. Nawet teraz mam mamę, dwie szwagierki, nawet w
ostateczności mąż mógłby wziąć wolne... Miałabym możliwość
zostania z dzieckiem w szpitalu, nie martwiąc się o dzieciaki w
domu... A jakbym była samotną matką (tfu tfu)? Bez rodziny,
bliskich itp.? Co bym miała wtedy zrobić? Zostawić zdrowe dzieci
same w domu, czy chore dziecko w szpitalu pod opieką pielęgniarek?
Dodajmy, że np. nie stać by mnie było na opiekunkę. No co wtedy?
Poszłabym oczywiście do domu, z
bolącym sercem i nerwicą, czy to moje chore dziecko nie będzie
płakało, tęskniło, czy mu się nie pogorszy! Nie wiedząc, że w
tym momencie na mój temat na Facebooku powstaje wpis- jak ona mogła,
bo ja bym nie zostawiła....
Kolejna sprawa. Kupa. Kupa słynna już
na całą Polskę, tak jak przewijanie na stoliku na stacji Orlen.
Choć jakbym miała wybierać, to jednak Orlen bezpieczniejszy. I
znów jako matka trójki dzieci. Jako matka jeżdżąca z dziećmi
autobusami, pociągami. Nie rozumiem! Jak można w autobusie zmieniać
pampersa! Kurczę! Czy to, że ma się dziecko, to uprawnia nas,
matki do wszystkiego? Kilka lat temu musiałam jechać z Filipkiem do
lekarza pociągiem... Jeszcze pampersy nosił. Była to wyprawa na
cały dzień, więc jak się domyślacie i pampersy musiałam
zmieniać...
Ale zmieniałam w miejskich szaletach,
czy w wc przychodni! Podróż pociągiem trwała 45 minut plus
jeszcze prawie godzinę autobusem. I udało mi się nie zmieniać w
pociągu czy autobusie! Byłam na tyle ogarnięta, że po prostu
poszłam do dworcowej toalety i w ciasnej kanciapie zmieniłam tą
zasraną pieluchę! A jakby mi się trafiła niespodzianka w środku
lokomocji, to bym jakoś przemęczyła do końca! Ale nie, bo
przecież jestem matką, wszystko mi się należy.
A później się dziwią, że matki
uważane są za święte krowy bez mózgu. A jakby autobus gwałtownie
zahamował? Dziecko by poleciało na podłogę. Czyja wina? Kierowcy!
Uważam też, że ta policja nie była w ogóle potrzebna, jednak nie
wiem, czy matka nie robiła awantury czy coś w tym stylu. Bo
przecież dziecko się wierciło a dziecko i jej, jako matce wolno
wszystko.
Czasem zauważam, że niektórym odbija
po urodzeniu dziecka.
„Moje dziecko nie ogląda bajek. Nie
rozumiem, jak można włączać dzieciom bajki, przecież one
ogłupiają”. Taaa, a Muminki czy Smerfy kto oglądał?
„Moje dziecko nie je frytek, ani
innych fastfoodów”- bo po jednej frytce coś się pewnie stanie.
„Nie kupuję słoiczków. Wolę sama
ugotować. Nie wiem, jak można iść na łatwiznę i nie ugotować
dziecku”- fuck... szłam na łatwiznę, jestem leniem.
„Jestem lepszą matką, bo daję
dziecku to co najlepsze- swoje mleko”- no to ze mnie żadne matka.
„Moje dziecko nie je słodyczy, bo to
niezdrowe”- kostki czekolady mu zabronisz?
"Moje dziecko uderzyło kolegę i tego kolegi mama upomniała moje"- nosz kurczę, jak mogła!
Itd, itp., etc... Przykładów można
mnożyć! Codziennie stykam się z osobą, która chce udowodnić
swoją wyższość nad innymi. Mam ochotę utopić ją wtedy w łyżce
wody!
Źródło: http://www.xdpedia.com/3261/jestem_zakochana.html |
Wiem, że narażę się tym wpisem
pewnie sporej ilości osób. Ale do diabła, ogarnijcie się co
niektóre idealne mamusie. Każda matka jest dobra, jeśli daje
miłość. Co Wam do tego, czym karmi swoje dzieci? W co je ubiera?
Dlaczego zostawia samo w szpitalu. Nikt nie jest idealny, Wy też. A
pewno macie słabe punkty, ale zasłaniacie je osądzaniem innych i
podnoszeniem swojego ego. Bo ja jestem lepsza bo to, bo tamto, bo
siamto. Każda z nas jest najlepszą matką! Bo jedyną jaką zna
dziecko!
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Popieram z całego serca. Nigdy nie wiemy w jakiej sytuacji sami sie znajdziemy
OdpowiedzUsuńNo ja pampersa też nie zmieniałam w miejscu publicznym. Jak nie było toalet w poblizu, to gdzieś w ustronne miejsce sobie szliśmy .
OdpowiedzUsuńZa to teraz jestem niedobra, pozwalam synkowi siusiać w krzakach, albo przy drzewach . Cóż, oduczam go noszenia pampra :P
Kiedyś babka w samolocie na siedzeniu zmieniała pieluchę z kupą! a przecież w wc jest stolik do przewijania... Zapaszki pierwsza klasa, rozeszły się na cały samolot.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony piszesz, że nie lubisz takiego osądzania nie znając sytuacji, tak jak w przypadku matki zostawiającej dziecko a w szpitalu a z drugiej strony bardzo krytycznie osądzasz kobietę zmieniającą pampersa. W obu przypadkach mogły być liczne okoliczności zmuszające kobiety do takiego a nie innego postępowania. Teraz na własnym przykładzie przekonałaś się jak łatwo przychodzi nam oceniać drugiego człowieka nie będąc w jego butach. W związku z tym, uważam, że tekst nie jest spójny.
OdpowiedzUsuńTo jest Twoje zdanie i je szanuję. Ale czy zmieniałabyś pampersa w autobusie?
UsuńJa bym nie zmienila. Zapewne bym wysiadla z autobusu, tyle, ze sytuacje są przeróżne. Mogla się gdzies spieszyc, np do lekarza, czy w inne rownie wazne miejsce. Opuszczenie autobusu skutkowaloby spoznieniem. Druga sprawa jest taka, ze dziecko moglo miec silne odparzenie a siedzenie z brudnym pampersem wywolywalo u niego duzy ból. Powodow zachowania matki moze byc wiele. Nie zmienilabym dziecku pampersa w autobusie, nie zostawilabym tez dziecka na noc w szpitalu, jednak nie znajac sytuacji tych kobiet nie śmialabym ich oceniac.
UsuńNie było mowy o odparzeniach, a kobieta z tego co czytałam jechała do domu... Zresztą nie chodzi mi to o osądzanie jej, ale o to, ze matki robią z siebie ideały i uwazaja, ze wszystko ma byc dzieciom podporzadkowane :)
UsuńO tej matce od kupy w autobusie to już jest kilka wersji. Nie zmienia to faktu, że są miejsca i sytuacje, w których po prostu pewnych rzeczy nie wypada robić. I takim na pewno jest zmiana kupy w środku komunikacji publicznej.
Usuńpolskie kobiety baaardzo lubią utrudniać sobie życie przez postrzeganie siebie jako kobiety, które muszą sprostać wyimaginowanej "matce polce"
OdpowiedzUsuń