Moje życie zrewidowało zarządzanie kontaktami ze znajomymi... Mimo, że nigdy nie byłam osobą bardzo
towarzyską- wolałam posiedzieć w domu z dobrą książką, to
teraz czasem chciałoby się wyjść, a nie ma jak...
Spotkania z ludźmi z liceum to była
tradycja. Kilka razy w roku... Rok, po maturze, dwa, trzy... Potem
coraz rzadziej, bo wiadomo, że każdy miał swoje życie i beze
mnie...
Co z tego, że pisali na facebooku, na
telefon... Nie było czasu, nie było możliwości... Żal było, bo
chętnie spotkałabym się ze znajomymi, z którymi spędziłam
najpiękniejsze lata mojego życia. Bo to właśnie czasy liceum były
najfajniejsze! Świetna klasa, świetna atmosfera w szkole... Z
sentymentem wracam do tych lat.
A spotkałam ich dopiero w połowie
drugiej klasy, bo przeniosłam się z innej szkoły. Powód
prozaiczny- niechęć nauczycielki z niemieckiego do mnie. Uwzięło
się babsko jak nic, czyhało, żeby mnie uwalić... W nowej szkole,
niemiecki szedł mi dobrze, na studiach nawet wyciągłam 4 u babki,
która swego czasu była postrachem jednej ze szkół... Więc taka
głupia jednak nie byłam :D
Śledzę teraz na facebooku życie
moich kolegów. Kontakt taki dobry mam jedynie z dwiema koleżankami,
z tym, że z jedną taki bardziej smsowy, ale z inną się spotykamy
o ile czas i obowiązki pozwolą. Myślę, ze spokojnie mogę nazwać
ją przyjaciółką, bo była przy mnie, gdy działo się źle. Teraz
sama jest mamą dwumiesięcznego Antosia i staram się służyć
radą, gdy mnie o to poprosi.
Są jeszcze dwie przyjaciółki,
które życie wygoniło na Wyspy... Dziewczyny po studiach zasuwają
fizycznie! Ale co, skoro nasz kraj woli inwestować w polityków
obiadki i kolacyjki niż w młodych ludzi! One były ze mną od
dzieciństwa. Z Kaśką , dziewczyną ze wsi, się cudowało... Tyle
ile kombinacji wyszło z naszych głów to można by książkę
napisać. Do dziś się śmiejemy z tego...Ona wie o mnie wszystko,
ja o niej też. Teraz się hajta we wrześniu, też założy swoją
rodzinę i coraz mniej czasu będzie na spotykanie. I jeszcze
Ewelina... Ją poznałam dopiero w gimnazjum. Pamiętasz, jak
przesuwałyśmy zegarki, żeby 5 minut dłużej na imprezie być?
Albo Pawła pamiętasz? Łukasza i jego kolegów, już nie pamiętam
jak się nazywali... Ile przegadaliśmy nocy u Ciebie? Ewelinka też
wszystko wie o mnie :D No i zakochała się w moim Jaśku, ale chyba
za stara na moją synową jest ;p ;p ;p
Jest jeszcze sąsiadka, która czasem
wpadnie ze swoimi dzieciakami.
Z ludźmi ze studiów nie utrzymuję
wielkich kontaktów. Jest jedynie Ewka, która swoje szczęście
znalazła w sąsiedniej wsi i czasem się spotykamy „przypadkiem”,
dość często też piszemy na facebooku. Z resztą kolegów
znajomość ogranicza się do lajka czy komentarza pod zdjęciem, jak
ktoś doda.
Znajomych mam wielu... na "cześć" na zamienienie kilku słów o "pogodzie", czy nawet na dłuższą pogawędkę, bo jakby naliczyć to trochę ludzi znam i gadam z nimi, jednak nie liczy się ilość a jakość, a moje dobre koleżanki, przyjaciółki, to najlpsiejsze dziewuszki na świecie!
Każdy ma swoje życie, już nie ma
czasu na takie spotkania, jak za czasów „samotności”. Dzieci
wypełniają każdą chwilę, a czasem po prostu, gdy przychodzi
wieczór, gdy Andrzej jest w domu, to i tak nie chce mi się
wychodzić... Nawet na facebooku czasem nie mam sił napisać..
Chociaż takich częstych spotkań z Kaśką, Eweliną, Żanetą mi
brakuje najbardziej. Bo z nimi nigdy nie było krępującej ciszy,
kiedy to usilnie myśli się, by coś powiedzieć... chciałabym też
się kiedyś w końcu wyrwać na spotkanie z klasą z liceum, na
pewno będzie ku emu kiedyś okazja :)
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz