Temat, który od dawna dzieli matki.
Poród.
Naturalny czy cesarka?
Jeśli naturalny to czy ze
znieczuleniem?
Cesarka- ze wskazań medycznych, czy na
widzimisię matki?
Tak naprawdę to jest tylko i wyłącznie
sprawa rodziców! Nikomu nic do tego, do oceniania, krytykowania.
Jakiś czas temu wiele osób wzburzyła
kontrowersyjna kampania... Tekst „Zrozum, tak naprawdę nigdy nie
urodziłaś dziecka” wstrząsnął światem!
Jakim trzeba być człowiekiem, żeby
tak wchodzić z buciorami w czyjeś życie?
Żeby wali tak z grubej rury! Obrażać?
To nie jest ważne, jak się urodziło!
Ani trochę!
Ważne, że się w ogóle urodziło a
nie np. usunęło na kozetce u jakiegoś partacza ginekologa!
Ważne, że matka, jakby nie urodziła,
obdarzy dziecko wielką, bezgraniczną miłością!
Co z tego, że urodziła naturalnie a
za kilka miesięcy zabiła dziecko?
Jest lepsza od mamy cc, która swoje
dziecko ubóstwia?
Której się należy większy szacunek?
Jak słyszę teksty typu: „Jestem
prawdziwą matką, bo rodziłam naturalnie.”, „Ból ma być, co
to za matka, jak tylko wrzeszczy na pół porodówki”, „Co Ty
wiesz o porodzie? Ty miałaś TYLKO operację”, to nóż mi się w
kieszeni otwiera!
Znalazły sobie sposób na
dowartościowanie- patrzcie je!
„Jestem lepsza, bo urodziłam
naturalnie, ale to, że co wieczór wychylam piwko, krzyczę na
dzieci, albo je biję to nic. I tak jestem lepsza!”
Parodia!
Teraz dyskusja zawrzała na nowo, bo
znieczulenie jest refundowane. „Bo z z ciebie za kobieta, co z
ciebie za matka, skoro nie zniesiesz tego bólu, idziesz na łatwiznę”
to tylko te łagodne komentarze do tamatu... A już najbardziej
śmieszy mnie powracanie miliony lat wstecz, do ogrodu rajskiego,
kiedy to Bóg sprawił, że kobieta będzie rodzić w bólach... I
koniecznie w dżungli ródźcie, jak po bożemu, to po bożemu...
Nie rozumiem czym się wywyższać. Ja
trzy razy rodziłam naturalnie i w niczym nie czuję się lepsza od
innych matek... Po porodzie nie miałam w sobie ani trochę siły, by
wziąć Jaśka na ręce... Położne widziały w jakim jestem stanie
i nie chciały mnie męczyć... I to jest lepsze? Jak bym dostała
znieczulenie to rodziłabym na luzie a ten czas co jojczałam nad
sobą, nad bólem poświęciłabym dziecku!
Jedyny minus, jaki mam do znieczulenia
refundowanego to taki, że jak ja rodziłam go nie było... A
prosiłam, błagałam, chciałam zapłacić... Zero reakcji.
![]() |
Źródło: mjakmama24.pl/ciaza-i-porod/porod/porod-kleszczowy-lub-z-pomoca-prozniociagu,153_1948.html |
A osoby, które chciałyby wynająć
nieruchomość zapraszam na stronę: http://www.jestem-rentierem.pl/
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku