Wczoraj spędziliśmy miły dzień.
Razem z dzieciakami wyruszyliśmy do Kalwarii Pacławskiej. Była to
pierwsza nasza wyprawa tam, z chłopcami. Chcieliśmy pokazać im
piękno tego miejsca i oczywiście pomodlić się w Klasztorze.
Do Kalwarii ruszyliśmy drogą przez
Birczę. Powiem Wam, że mijaliśmy takie wioski, że moja przy nich
to niemal metropolia... Kilka kilometrów bez zasięgu, drogi chyba
jeszcze z czasów Gierka, krzaczory, drewniane mosty, po których jak przejeżdżaliśmy miałam stan przedzawałowy, zero sklepu, szkoły,
kościoła... Nie wiem, ja ci ludzie tam żyją :) Ale za to widoki
mają piękne!
Z małą przerwą w Birczy- na lody, do
celu dotarliśmy po ok. 1, 5 godzinie.
Kościół znajduje się na wzgórzu o
wysokości 465m. n. p. m. Powiem Wam, że piękny jest widok z dołu,
zwłaszcza tam, gdzie widać wieże klasztoru. Na wzgórzu tym
znajduje się oprócz klasztoru 35 murowanych i 7 drewnianych
kapliczek.
Udało nam się wspiąć
na wieżę widokową. Powiem Wam, że szłam na miękkich nogach- mam
lęk wysokości, ale dotarłam. Wieża ma wysokość 18 m.
Dostrzegamy z niej nie tylko pobliskie kapliczki, ale bardziej
odległe tereny pow. przemyskiego, ale obszary należące do Ukrainy.
Te wzgórza tam w oddali to Ukraina:
Widok na Klasztor z wieży:
Kolejnym naszym celem była Góra Sw.
Marii Magdaleny. Od wieży widokowej wiedzie do niej 25- minutowy
szlak leśny. Udało mi się wyciągnąć chłopaków na taki dłuższy,
nieco ekstremalny spacer. Pustelnia Marii Magdaleny powstała w 1870
r.. Drewniana kapliczna zbudowana została na szczycie góry. Powiem
Wam, że szlak był ciężki dla chłopaków, ale dali radę.
Początkowo idzie się ok 10 min w dół, potem 5 minut po takiej w
miarę prostej ścieżce, po czym znów 10 min w górę. W góry te
są dość strome, dodatkowo wędrówkę utrudniają wystające
korzenie... Ale dali radę, gorzej z Jaśkiem, ale dzieliliśmy się
z Jędrkiem i jakoś nawet pod te góry go wynieśliśmy :D
I ten długi spacer sprawił, że
chłopaki opadli z sił. Pozostało tylko coś zjeść napić się i
wrócić do domu. Najpierw raz jeszcze wstąpiliśmy do Klasztoru.
Tym razem wracaliśmy przez Przemyśl. Droga była lepsza, choć
widoków już takich pięknych nie było. Najpierw zasnął Marcin,
potem Jaś, Filip dotrwał do samego końca :) Marcina zaniosłam do
domu i spał do rana, Jaś się obudził, pokręcił się trochę i
zasnął. Spał do 7:40 rano (normalnie budzi się przed 6) :D :D
Więc i im i mi wyszło to na zdrowie.
Ciekawe, gdzie ruszymy następnym razem
:) Lubię takie jednodniowe wycieczki wiosną i latem. Lubię piękne
krajobrazy, miejsca, gdzie się odpoczywa, uspokaja. Na tych górach,
co mijaliśmy, można by spokojnie robić zorganizowane wyjazdy na narty :)
Wybaczcie za jakość zdjęć, ale
nadal jestem bez aparatu (zepsułam) i muszę ratować się telefonem
z raptem 3,2MP.
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Ze zdjęć widać, że sama droga to taka samotnie ;)
OdpowiedzUsuńKocham Podkarpacie. Jestem z Krakowa, ale często tam bywałam, bardzo często. Pomieszkiwałam koło Krasiczyna. W Birczy jeździłam na rolkach - cudowne, puste miejsce. Mogłabym wszystko rzucić i tam zamieszkać. Uwielbiam tę ciszę, spokój, fantastycznych ludzi, zieleń i takie zatrzymanie w czasie. Wspaniała wycieczka :) Widziałam wpis o ciekawych miejscach - polecam Kopystne (Kopyśno), najmniejsza wioska w Polsce, bardzo mistyczna. Uff ale się rozgadałam ;)
OdpowiedzUsuńjakie śliczne widoki :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, szkoda, że tak daleko..
OdpowiedzUsuń