Pieniądze, temat jakże przyziemny.
Często wydaje się, że dziecka nie powinno się wprowadzać w
pieniężne tematy, jednak to nie do końca jest dobre...
Dzieci, jak to dzieci. Nie znają
wartości pieniądza. Wydaje im się, że jeśli coś im się w
sklepie spodoba, to mogą to mieć. Mama zapłaci i już... Nie
przyjmują argumentów, że w tym momencie mama nie ma pieniążków
np. na duży traktor za dwie stówy. Jest wrzask na pół sklepu i
poczucie niesprawiedliwości. Mój Filip, jak mu mówię, że nie mam
na coś pieniążków, odpowiada „to jedźmy do bankomatu”.
Aby uniknąć takich sytuacji najlepiej
od początku wprowadzać dziecko w świat finansów. Najlepszym
sposobem jest własna skarbonka, do której dziecko wrzuca swoje
pieniążki. Tym sposobem nie tylko uczymy dziecka oszczędności,
ale też tego, że jeśli coś chce i sam za to zapłaci, to zobaczy,
że pieniążków ze skarbonki ubywa, że żeby coś mieć, trzeba
mieć na to fundusze. W przyszłości ma szanse być rekinem biznesu
i spać na milionach, dzięki umiejętności oszczędzania i może
dobrego inwestowania
(http://www.jestem-rentierem.pl/material/w-co-warto-inwestowac-w-2015-r./217)
Trzeba też tłumaczyć dziecku, że
pieniądze na drzewie nie rosną, że aby je mieć trzeba zapracować.
Nie warto też ulegać każdej zachciance dziecka. Chce nową grę?
Może niech na nią zapracuje? Wynoszenie śmieci, wychodzenie na
spacer z psem, koszenie trawnika... Możliwości jest wiele. Tym
sposobem uczy się dziecko szacunku do pieniędzy a ponadto jest ono
dumne z tego, ze samo zapracowało na coś.
Warto pamiętać też, by nie
przeholować w drugą stronę, bo jednak wprowadzanie dzieci w
problemy finansowe trochę zabija w nich beztroskie dzieciństwo.
Wszystkiego trzeba z umiarem :)
A jak u Was to wygląda? :)
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz