Dzisiejsza rozmowa ze znajomą
uświadomiła mi, że w wieku 27 lat jestem matematycznym matołem.
Śmiać mi się z tego chce,
zastanawiam się, co będzie jak moje dzieci będą się uczyć
tabliczki mnożenia, bo ja się muszę chwilę zastanowić zanim
odpowiem na zadanie pytanie o mnożenie od 8 wzwyż...
Ale na usprawiedliwienie dodam, że
„Odę do młodości” z gimnazjum i jeszcze kilka innych wierszy
chyba to wyrecytowałabym w nocy o północy.
Taki już ze mnie matematyczny nieuk,
zawsze miałam z tym problemy. Księgowej ani sprzedawcy ze mnie by
chyba nie było...
Ale z drugiej strony teraz jest tyle
programów księgowych (http://finka.pl/)
czy nowoczesne kasy fiskalne, że może jakoś bym podołała. Wolę
jednak nie ryzykować.
A jak z tym u Was?
Umiecie, lubicie matmę? :)
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
pfff wgl nic mi nie mów, bo mi już się matematyka po nocach śni, serio :D toć to koszmar najwiekszy, a będzie trzeba do tego wrócić - niestety :)
OdpowiedzUsuńmatematyka i moją zmorą była a że czwartoklasistę w domu posiadam koszmar powraca :) najstarszemu każę samodzielnie liczyć choćby dłużej miało mu to zająć a sama nie raz sprawdzając czy wynik poprawny za telefon chwytam :)
OdpowiedzUsuń