Nienawidzę alkoholu.
Albo nie! Nienawidzę ludzi go
nadużywających.
Nie będę zgrywać z siebie
świętoszki- bo zdarza mi się wypić piwo, czasem kieliszek wódki
czy wina. Nawet dwa. Nawet zdarzyło mi się kilka razy w życiu
upić. Jednak moje dzieci nigdy mnie pijanej nie widziały. Nawet jak
coś zdarzy mi się wypić to nigdy podczas ich obecności.
Nic mi do tego, czy ktoś pije czy nie.
Jego sprawa. Każdemu zdarzy się od czasu do czasu upić- wszystko
jest dla ludzi, alkohol też.
Nie mogę patrzeć jedynie na ludzi,
którzy piją dzień w dzień do upicia, doprowadzając się do
ruiny, upodlając się. I będę szczera- pisząc to mam w oczach
ludzi, których znam. Już nawet praktycznie się z nimi nie
spotykam.
Nałóg. Niby rozumiem, ale jednak nie.
Czy naprawdę nie ma się siły, motywacji, by go zwalczyć? Czy na
„trzeźwo” nie można udać się do kliniki leczenia uzależnień,
np. tu http://www.mandalawroc.pl/
? Uwolnić się od zgubnego napoju?
Ile ludzi straciło przez alkohol
wszystko? Rodzinę, dom, szacunek? Po co doprowadzać się do takiego
stanu?
Po co?
Jak byłam młoda, to wtedy kręciły mnie imprezy do rana zakrapiane alkoholem, a teraz jestem już stara, mam migrenę i ani alkohol, ani nieprzespane noce mi nie służą ;)
OdpowiedzUsuńZnam ten problem niestety trochę za dobrze, znam ludzi, którzy mają ten problem..... To koszmar!
OdpowiedzUsuńJa z alkoholi to moge wypić wino na kolacji z moim mężczyzna ale zdecydowanie popieram, że dzieci nie powinny widzieć rodziców pijanych
OdpowiedzUsuńLubię alkohol. Ale w wymiarze i z kulturą, nienawidzę upijania się, chlania...alkohol niszczy rodziny,niszczy dzieciom dzieciństwo. Pod tym względem jest wstrętny.
OdpowiedzUsuń