Każdy z nas ma chyba chwile, gdy
chciałby zaszyć się gdzieś w najdalszy kąt, by odpocząć
psychicznie. Kiedy każdy dźwięk go drażni, pragnie ciszy...
Ja mam dziś taki dzień. Cały dzień
słuchałam rozmaitych dźwięków- odgłosów traktora, kombajnu,
wrzasku, kwiku, jęku. Gdy dzień się kończył, zapadał powoli
zmrok, marzyłam o jednym- by jak najszybciej zaznać ciszy. Drażnił
mnie każdy dźwięk- nawet ten, gdy kotek pił mleko.
W takich chwilach współczuję
wszystkim nauczycielom, zwłaszcza przedszkolnym. Pewnie zaraz jak
wszystkie dzieciaki opuszczą placówkę, opierają się o meble przedszkolne i wdychają ciszę.
Tak jak ja teraz ją wdycham. Nie
potrzeba mi filmu, muzyki. Tylko jej- ciszy. Ładuję akumulatory na
jutrzejszy, równie intensywny dzień- jak każde inne przecież.
Odprężam się, odpoczywam... Marzę, by ten stan trwał i trwał...
Podnoszę opadające powieki, próbuję odgonić sen. Niech wróci za
godzinkę najwcześniej... Ja się jeszcze muszę nacieszyć. Jutro
już tej ciszy nie będzie...
Rano o 5 przytupta Jan, rzucając jak
zwykle we mnie kubkiem. Trzeba będzie iść przynieść mu mleczko,
śniadanie. Podrzemać do 6:30 i wstać, by rozpocząć nowy dzień...
Głośny, jękliwy, denerwujący, przepełniony marzeniami o ciszy i
spokoju. A jednak normalny i swojski...
I najlepszy, bo z nimi!
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz