19:35

Kiedy dziecko przytłacza...

 Są dni, gdy naprawdę mam dość, wysiadam. Mam ochotę polecieć na kosmos i nie wrócić przez rok. Łzy leją się strumieniami, zadaję sobie pytanie „po co mi to było”, „jaka ja jestem beznadziejna”.

Ta niemoc, bezradność, marzenia o ciszy i spokoju.

Nie uwierzę, że jest rodzic, który tego nie przeżył. Sorry, nie ma idealnych dzieci ani idealnych rodziców. Wszędzie zdarzają się sytuacje, gdy do gry wchodzą emocje.

Tak ja u nas...

Jest wieczór, powoli ogarnia dom cisza. Jędrek w pracy, Jan śpi, starszaki też już w łóżkach, bo dziś akurat była dyscyplina. Ja siedzę, wylewam żale na klawiaturze, od czasu do czasu pocierając ręką klatkę piersiową, która boli. Dostałam z główki od Jana, gdy go ubierałam. Przez kilka sekund nie mogłam złapać oddechu.

Czasem brak mi cierpliwości, marzę o jakiejkolwiek pomocy, o wysprzątanym domu, ciszy, w spokoju obejrzanym serialu.

Ale potem przychodzi dzień.. Budzi Cię roześmiane, wypoczęte dziecko, przytula się do Ciebie i cmoka domagając się buziaka. Rzuca ci w głowę solidny i odporny kubek niekapek z http://babyandtravel.pl/ i to znak, że pora wstać. Już się nie pamięta tego, co było wczoraj. Nie ma złości, jest radość, że są te dzieci. 

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku

1 komentarz:

  1. Tak to właśnie z tymi dziećmi jest....Moja córka ostatnio przynosi mi ze szkoły listy miłosne dla mnie od niej...i jak tu się gniewać?? :)))

    OdpowiedzUsuń

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger