Są dni, gdy naprawdę mam dość,
wysiadam. Mam ochotę polecieć na kosmos i nie wrócić przez rok.
Łzy leją się strumieniami, zadaję sobie pytanie „po co mi to
było”, „jaka ja jestem beznadziejna”.
Ta niemoc, bezradność, marzenia o
ciszy i spokoju.
Nie uwierzę, że jest rodzic, który
tego nie przeżył. Sorry, nie ma idealnych dzieci ani idealnych
rodziców. Wszędzie zdarzają się sytuacje, gdy do gry wchodzą
emocje.
Tak ja u nas...
Jest wieczór, powoli ogarnia dom
cisza. Jędrek w pracy, Jan śpi, starszaki też już w łóżkach,
bo dziś akurat była dyscyplina. Ja siedzę, wylewam żale na
klawiaturze, od czasu do czasu pocierając ręką klatkę piersiową,
która boli. Dostałam z główki od Jana, gdy go ubierałam. Przez
kilka sekund nie mogłam złapać oddechu.
Czasem brak mi cierpliwości, marzę o
jakiejkolwiek pomocy, o wysprzątanym domu, ciszy, w spokoju
obejrzanym serialu.
Ale potem przychodzi dzień.. Budzi Cię
roześmiane, wypoczęte dziecko, przytula się do Ciebie i cmoka
domagając się buziaka. Rzuca ci w głowę solidny i odporny kubek
niekapek z http://babyandtravel.pl/
i to znak, że pora wstać. Już się nie pamięta tego, co było
wczoraj. Nie ma złości, jest radość, że są te dzieci.
Tak to właśnie z tymi dziećmi jest....Moja córka ostatnio przynosi mi ze szkoły listy miłosne dla mnie od niej...i jak tu się gniewać?? :)))
OdpowiedzUsuń