Większość z Was pewnie wie, że
lubię pisać bajki. Większość do szuflady, ale jest jedna, z
którą postanowiłam zaryzykować. „Ludwik w krainie Gęboludów”.
Pierwszym moim krokiem było rozesłanie tekstu do wydawnictw.
Dokładnie do pięciu chyba. Odpisało jedno.
Okazało się, że wydadzą bajkę, ale
musiałabym pokryć część kosztów, związanych z wydaniem.
Kwota ta to dla mnie kosmos. Cóż, na
chwilę zapomniałam o marzeniach, skupiłam się na innych akcjach i
rzeczach. Do czasu...
W zeszłym tygodniu napisałam do kilku
lokalnych mediów z prośbą o sponsorowanie książki. Póki co
odpisała pani z naszej lokalnej gazety. Zaproponowała spotkanie i
napisanie artykułu na mój temat, co mogłoby pomóc w pozyskaniu
środków na wydanie „Ludwika”.
I właśnie wtedy obleciał mnie
tchórz.
CO LUDZIE POWIEDZĄ??
Cóż... Jestem pyskata, niczego się
nie boję... Niczego oprócz tego. Nie mogłam sobie wyobrazić
siebie w gazecie. W gazecie, którą czyta moja rodzina, znajomi,
cały powiat. Nie mogłam sobie wyobrazić tego gadania za plecami.
Ja? Monika tematem nr 1 plotek we wsi i w okolicy. Kurczę, czy się
da to przeżyć? A może zamelinować się w domu i nie wychodzić?
Miotałam się kilka dni, mimo że
większość z Was i osobiście, i na facebooku radziło, bym
zawalczyła o marzenia.
I dopiero dziś podjęłam decyzję....
Zgodzę się... Czy to powód do
wstydu, że mam pasję? Że nie siedzę w domu jak inni rozwijając
się jedynie przy garach? Czy to powód do wstydu, że chcę zostawić
moim dzieciom coś więcej niż tylko pamięć po mnie? Cholera, czy
to powód do wstydu, że mam marzenie i śmiem o nie walczyć?
Wiem, że za kilka tygodni będę
znosić nachalny wzrok innych. Wiem, że będą szepty za moimi
plecami. Może ktoś powie, że się wygłupiam, ośmieszam. Na pewno
ktoś się znajdzie.
Tylko niech wtedy prosto w oczy mi to
powie. Niech pochwali się swoimi osiągnięciami. Niech pochwali
się, co robi, by jego życie było lepsze.
Nie chcę wiecznie być tylko mamą,
żoną. Chcę się realizować. Siedzenie w domu to nie jest szczyt
moich marzeń i aspiracji. Czy dla kilku dni masowego zainteresowania moją osobą, być może drwin i kąśliwych komentarzy mam rezygnować z tak ważnego aspektu w moim życiu?
I jeszcze jedno. Nie chcę wydać bajki
dla pieniędzy, które i tak pewnie będą znikome. Chcę je wydać
dla nazwiska na okładce. To będzie dla mnie największa nagroda,
sukces o jakim nigdy nie marzyłam... Chciałabym zobaczyć moją
książeczkę na półkach księgarni. To jest moja meta na mapie
marzeń...
Będziecie ze mną?
A jeśli już jesteśmy w temacie
książek, to polecam Wam antykwariat i księgarnię internetową
http://tezeusz.pl/ gdzie można
znaleźć mnóstwo książek, z każdej dziedziny, również tych dla
dzieci. Można wybierać między książką używaną a darmową.
Wysyłka do wszystkich krajów świata. Może kiedyś znajdziecie tam
też moją?
Nie rozumiem Twojego podejścia, taka szansa, wyróżnienie, powinnaś się cieszyć i być z siebie dumna :)
OdpowiedzUsuńsuper ... jestem dumna z Ciebie :*
OdpowiedzUsuńdobra decyzja:)
OdpowiedzUsuńO! I to sobie zapamiętam :)))
OdpowiedzUsuńSuper! mam nadzieję, że dopniesz swego i już niebawem Twoja książeczka zagości w księgarniach i w wielu domach gdzie wspólne czytanie ( choć nie koniecznie wspólne) to niezła gratka! Sama również uważam, że należy robić coś, cokolwiek by to miało być ( robisz na drutach ? świetnie! możesz zrobić super sweter i się pochwalić:0 piszesz? jeszcze lepiej! napisz i niech świat się o tym dowie...każda rzecz jest dobra, bo pozwala realizować nam siebie i nawet jeśli "tylko siedzimy w domu" to nasza pasja / zainteresowania mogą przerodzić się w świetną inicjatywę a może nawet pomysł na biznes? kto wie... powodzenia życzę!
OdpowiedzUsuńWalcz o marzenia! Zrób to, bo co Ci szkodzi! Trzymam kciuki :) I może pomyśl o jakimś serwisie crowdfundingowym, np. wspieram.to? Powodzenia!
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się ludźmi, bo Oni gadali, gadają i gadać będą, a Ty dąż do realizacji swoich marzeń! :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak Ci się uda, chętnie zamówię książkę dla córki i siostrzeńca :*