20:32

Matki w domu mają co robić...

Kobiety zajmujące się domem, matki na „urlopach” macierzyńskich tudzież wychowawczych nadal traktowane są z pogardą. Nadal uważa się, że „siedzą”, że „nic nie robią”.
„Ale im fajnie, co nie?”.

Nie chcę tu robić z kobiet, matek- też mnie- superbohaterek, wywyższać je, choć jedno jest niezaprzeczalne- należy nam się szacunek, bo nie siedzimy, pracujemy!

Ktoś powie, że jesteśmy głupie, bo przecież same sobie szukamy pracy. Nie musimy sprzątać, a pranie może leżeć w koszu na pranie tydzień i drugie tyle w pralce, czekając na rozwieszenie. Nie musimy gotować mężom, prasować ich koszul i w ogóle jak tylko wrócą z pracy dać im dziecko i wyjść albo iść spać...Proste nie?

Powiem Wam,jak ja to widzę...

Owszem facet, poza spłodzeniem, ma wobec dziecka też inne obowiązki i nie chodzi mi o łożenie na jego utrzymanie. Również powinien uczestniczyć w wychowaniu dziecka/dzieci, odciążać partnerkę. Powinien mieć swoje obowiązki w domu też. Ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że on jest w pracy a ja SIEDZĘ i pachnę i czekam aż on przyjdzie z pracy i ugotuje obiad... Moim zas*** obowiązkiem jest zarówno sobie,dzieciom jemu ten obiad ugotować. On niech pozmywa. 

Tak samo z dziećmi- nie jest tak, że on w próg, a ja mu cap- dziecko do ręki. Faktem jest, że chłopcy sami do niego pędzą, ale czas na zabawę wygłupy jest po obiedzie. Wtedy ja teoretycznie mogę iść odpocząć. Teoretycznie, bo w praktyce coś robię- albo sprzątam, albo układam ciuchy, albo prasuję.

Kolejna sprawa- porządki. Ja wiem, że przy dzieciach nigdy nie będzie sterylnego porządku, ale jakoś w miarę ogarnięte powinno być. Wiadomo, że „jak cię widzą tak cię piszą” i jeśli o mnie chodzi to tyczy się to też domu. Chyba spaliłabym się ze wstydu. gdyby ktoś mi wszedł do domu a tam w kuchni stos nieumytych naczyń, w łazience na brudne ciuchy brakło miejsca w koszu i brudaki walają się na podłodze, a w salonie leżą ogryzki z jabłka sprzed kilku dni... I wiem, że większość kobiet tak ma... Jesteśmy głupie, wiem...
Wiadomo, że to nie może odbywać się kosztem dzieci, dlatego czasem staję na głowie, żeby ogarnąć obiad, dom, odprowadzić i przyprowadzić chłopaków ze szkoły, coś napisać i jeszcze ułożyć z chłopakami puzzle, pograć w grę, czy poczytać, iść na spacer... 

Jędrek mi dziś powiedział, że on nie zwraca uwagi na to, czy czysto, czy brudno w domu. Ale ja się lepiej czuję, gdy on przychodzi z pracy a w domu jest dwudaniowy obiad, porządek i jeszcze ciasto na deser :)

Każda z nas ma masę pracy w domu... A co wtedy, gdy dochodzi do tego działka, trawnik? Siedzieć w domu to ja będę,jeśli ktoś mi zatrudni sprzątaczkę, praczkę i kucharkę. Wtedy będę chodzić spać razem z dziećmi, będziemy rysować szlaczki, układać puzzle, grać w gry i oglądać TV. Na chwilę obecną ulubione seriale oglądam w towarzystwie sterty ciuchów do układania lub prasowania, w ciągu dnia nie mam czasu na drzemkę a obowiązków mam tyle, że czasem pot się leje z du**! I nie chodzi o to, że narzekam, że się żale. Nie. Jestem dorosłą osobą i skoro się zdecydowałam na rodzinę to nie mogę narzekać. Jednak chciałabym, by ktoś docenił moją, NASZĄ, pracę. By house manager w końcu nie było powodem do wstydu. To ciężka praca, jeszcze bardziej odpowiedzialna niż niejednego dyrektora. W naszych rękach nie tylko dom, ale to, na jakich ludzi wyrosną nasze dzieci. I też mamy prawo do chwil zwątpienia, łez bezsilności i wściekłości, gdy ktoś ci powie „siedzisz w domu, ale ci fajnie”!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger