Mamy XXI wiek. Dostęp do wody jest na
wyciągnięcie ręki. Więc dlaczego tak ciężko jest co wieczór
umyć dziecko?
Nie mówię już o gruntownej kąpieli,
chociaż ja szczerze powiedziawszy kąpię niemal codziennie, ale
przynajmniej dokładne umycie rąk, buzi...
Nie będę robić z siebie świętoszki,
bo moi chłopcy też chodzą brudni, umorusani czekoladą czy z
piachem pod paznokciami, ale od tego są chusteczki nawilżane, płyny
do mycia rąk „na szybko”, by taki stan nie trwał godzinami. Nie wyobrażam sobie, żeby moje dzieci nie umyły rąk przed jedzeniem, po zabawie... Nie wyobrażam sobie, żeby mogły iść spać brudne! Albo, żeby poszły do szkoły brudne!
Najgorsze jest gdy brudne dzieci
trafiają do szkół, przedszkoli, klubików... Niosą z sobą
zarazki, bakterie, choroby. Mają kontakt z innymi dziećmi,
przekazując im „prezenty” w postaci niechcianych chorób.
Masz dziecko? Zadbaj o niego, o jego
czystość. Wpajaj im już od maleńkości, że rączki mają być
czyste, buzia też. Oczywiście nie można też przesadzić, gdyż
nadmiar wody też szkodzi.
Mój Marcin ma takiego fioła na
punkcie mycia, że skórę rąk mu muszę nawilżać, bo jest
wysuszona jak piasek na pustyni.
Jednak wracając do tematu. Powiedzenie
„brudne dziecko to szczęśliwe dziecko” już dawno powinno
schować się do lamusa. I nie znaczy to bynajmniej, że chowane mają
być w sterylnych warunkach z dala od błota, piasku czy w starannie
wykrochmalonej koszulce bez najmniejszej plamki. Jednak jak już
wrócimy z pola, ze spaceru, placu zabaw, weźmy dziecko pod wodę i
zmyjmy brud. Nie zostawiajmy tego do jutra, czy do przysłowiowej
soboty! Myjmy dzieci do cholery!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz