Jak sobie czasem myślę nad ewolucją
kobiet przez ostatnie 20 lat... Bez wątpienia mamy o wiele lepiej
niż nasze mamy. Z drugiej jednak strony często denerwują mnie
teksty typu „ja nie miałam tego czy tamtego i jakoś dawałam
radę”.
Owszem, czas idzie z postępem i przecież nie będziemy
tego unikać tylko dlatego, że ktoś miał gorzej...Powstają coraz nowocześniejsze sprzęty, gadżety... Elektroniczne kuchenki, nowoczesne lodówki no frost- niezwykłe wygodne, energooszczędne z zaawansowanymi funkcjami. Wszystko z myślą, by nam kobietom ulżyć.
wracając jednak do tematu... My,
współczesne kobiety gotujemy w superaluminiowych garnkach, gdy
nasze mamy nadal kochają się w emalii. Pranie to dla nas raptem kilkadziesiąt sekund, by wsadzić ubrania do pralki i nastawić
odpowiedni program. Kuchnia staje się miejscem, urządzonym z
dokładnością co do detalu- z meblami w energicznych barwach i
sprzętem w zabudowach. To już nie tylko robocze miejsce- byle był
stół, blat, zlew i kilka szafek na naczynia... Nie musimy moczyć
paznokci hybrydowych po kilka razy w zlewie, bo do mycia naczyń mamy
zmywarkę... Ale za to w dzisiejszych czasach mamy większe pole do
popisu w kategoriach kulinarnych... Eksperymentujemy z potrawami,
łączymy, to co zdawałoby się nie do połączenia... I zawsze mamy
sporo pracy... Mimo, że mamy „lepiej”. Świat pędzi do przodu i
automatycznie przystosowujemy się do takich czasów, w jakich
przystało nam żyć. I idę o zakład, że za 20 lat my same powiemy
nieraz do swoich dzieci „ja tego nie miałam”...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz