Pamiętacie swoje ukochane książeczki
z lat dziecięcych? Co prawda, nie było takiego wyboru jak teraz,
takich pięknych ilustracji, ale przyznajcie sami- było w czym
wybierać :) Do dzisiaj w moim rodzinnym domu są książeczki, które
czytałam... m.in. „Pinokio”, „Akademia Pana Kleksa” czy „O
krasnoludkach i sierotce Marysi”... Nie mogę się zebrać, by w
końcu je przywieźć chłopakom :)
Prawie wszystkie książki, jakie
miałam to książki otrzymane jako nagrody za jakieś osiągnięcia,
chyba jak spora większość moich rówieśników, ratowałam się
biblioteką szkolną :)
Do dziś pamiętam wielką, starodawną
szafę w naszej wiejskiej podstawówce, wypełnioną książkami. Raz
w tygodniu można było wypożyczać i oddawać książki. To było
święto. A jeszcze większe było wtedy, gdy pani pozwalała mi na
„rządzenie biblioteką” i to ja wypożyczałam innym książki
:) Cóż, już wtedy musieli się na mnie poznać :)
Dziś przedstawiam Wam 10 książek,
które najbardziej przypadły do gustu małoletniej Dzięgielowskiej
:))
"Kopciuszek"- pierwsza książka, którą
w ogóle pamiętam... Wiem, że moja miłość do niej była tak
ogromna, że doczekałam się kolorowanki :)
"Dzieci z Bullerbyn"- czytana przeze
mnie setki chyba razy... Po raz pierwszy gdzieś w wieku 7-8 lat, po
raz drugi- po 18 :)
"Witaj Karolciu" uwielbiałam tą
książkę. Często wyobrażałam sobie, że ja znajduję ten
koralik... Ehhh, o ile świat byłby wówczas prostszy :)))
"Plastusiowy pamiętnik"
zaczytywałam się w przygodach Tosi i Plastusia :) książkę
przeczytałam kilka razy...
....tak samo, jak
"Akademię Pana
Kleksa"... Uwielbiałam przygody szalonego profesora i jego
uczniów... Ciekawa byłam zakończenia historii szpaka Mateusza...
"Kubuś Puchatek" to też jedna z
ulubionych moich książek... Dostałam nawet egzemplarz od cioci,
jeszcze z jej dzieciństwa... Rozlatywał się, sklejałam,
rozlatywał się, sklejałam, ale kartki wszystkie były... Ciekawe
czy jest tam jeszcze na strychu :)
"Baśnie" Andersena- zapłakiwałam się
przy „Dziewczynce z zapałkami”, drżałam o Kaja i Gerdę z
„Królowej Śniegu”, któż z nas nie zna tych baśni?
"Baśnie" braci Grimm- bajki, które do
dzisiaj lubię czytać i nadal wciągają mnie tak samo, jak ponad 20
lat temu...
A
"O wróbelku Elemelku" pamiętacie?
Też kilka a może kilkanaście razy przeczytałam z zapartym
tchem...
I na koniec
"Tygryski" Joanny
Papuzińskiej... wesołe wierszyki o przygodach szalonych
tygrysków...
Teraz Wasza kolej? Jakie były Wasze
ulubione książki z dzieciństwa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz