Molestowanie seksualne,
gwałty... Mimo upływu czasu to nadal temat tabu... Osoby
molestowane, gwałcone wciąż wstydzą się przyznać. Bywa, że
słyszą, że „są same sobie winne, chociaż takie sytuacje są
rzadkością. Najczęściej potępiamy osoby molestujące czy
dokonujące gwałtów... A co, jeśli oprawcą jest dziecko? Dziecko,
które najczęściej mało wie o seksie?
Dziś chciałabym
opublikować historię anonimowej czytelniczki, która opowiadając o
swoim koszmarze chciałaby w końcu zrzucić z siebie ten ciężar...
„Znaliśmy się od
dzieciństwa, byliśmy rówieśnikami. Nasi rodzice się przyjaźnili.
I ja i on pochodziliśmy z dobrych domów, rodzice mieli wyższe
wykształcenie. Po raz pierwszy chciał, żebym mu pokazała „to
miejsce na dole” jak miałam iść do pierwszej klasy. Jeszcze
wtedy nie wiedziałam, że to coś złego i nie wiedziałam w jakie
bagno wchodzę... Odkąd spełniłam jego prośbę znalazłam się w
pułapce, bo odtąd chciał częściej i więcej, grożąc, że powie
naszym rodzicom... Szybko od pokazywania i oglądania przeszliśmy do
dotykania. Ja musiałam dotykać jego członka i pozwolić mu dotykać
siebie. Potem kazał „tam” całować...
Powoli w tym moim
dziecięcym rozumku zaczęło kiełkować przekonanie, że to jest
złe, zaczęłam go unikać, uciekać z domu, jak oni mieli przyjść.
Unikałam sytuacji sam na sam... Nie zawsze się dało. Na takiej
karuzeli minęło mi kilka lat... Zaczęłam dojrzewać, co jeszcze
bardziej go rozzuchwaliło... Miałam tego dość, odmawiałam. On
mnie wtedy szantażował, że powie moim koleżankom, ja się bałam
i tak w kółko... Gdy miałam 15 lat doszło do pierwszego stosunku,
na szczęście (chociaż co to za słowo) ostatniego. Bolało
fizycznie i psychicznie... Miałam dość... A on dalej groził...
Dziś wiem, że nie spełnił by swoich gróźb, bo przecież sam by
się bał, że wyjdzie na jaw, jakie piekło mi zgotował. Wtedy się
bałam... Tak wiem, często używam tego słowa... Tak, bałam się,
boję się do dzisiaj... Gdy tylko skończyłam technikum uciekłam
jak najdalej, na drugi koniec Polski. Kontakt z nim się urwał,
ożenił się, ma dziecko. Nie szuka kontaktu ze mną... Pewnie nie
chce by ta sprawa wyszła na jaw... Cieszę się z tego, że mam ten
koszmar z głowy, ale nie potrafię sobie ułożyć życia. Mam już
32 lata i nadal jestem sama. Nie chcę z nikim się wiązać... Może
kiedyś. Chodzę do psychologa, który radzi mi, bym wyrzuciła z
siebie to, co mnie gnębi, dlatego napisałam do Ciebie- anonimowo.
Nie jestem gotowa i nigdy nie będę gotowa przyznać się do
molestowania i gwałtu rodzinie, przyjaciołom... Jednak chcę w
końcu to z siebie wyrzucić i próbować jakoś żyć...”
Wstrząsnęła mną ta
historia... Od kilku dni szukam odpowiedzi na pytanie, kto jest winny
koszmaru tej kobiety... „On”, rodzice? Dlaczego w tak okrutny
sposób pozbawiono ją radości życia, poczucia kobiecości...
Dlaczego pozbawiono ją szans na związanie się z kimś i czerpanie
z tego radości? I czy można potępić dziecko, które pewnie nie
wiedziało, co robi, że rujnuje komuś życie... Cieszę się, że
ułożył sobie życie i dał jej spokój, ale brakuje mi tu jednego
słowa, jednego... PRZEPRASZAM!
Kochana, życzę Ci, by
Twoje życie się ułożyło jak najlepiej... Wiem, że nigdy nie
zapomnisz, co Cię spotkało, ale mam nadzieję, że nauczysz się z
tym żyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz