19:14

List od czytelniczki: Byłam molestowana przez kolegę...

Molestowanie seksualne, gwałty... Mimo upływu czasu to nadal temat tabu... Osoby molestowane, gwałcone wciąż wstydzą się przyznać. Bywa, że słyszą, że „są same sobie winne, chociaż takie sytuacje są rzadkością. Najczęściej potępiamy osoby molestujące czy dokonujące gwałtów... A co, jeśli oprawcą jest dziecko? Dziecko, które najczęściej mało wie o seksie?

Dziś chciałabym opublikować historię anonimowej czytelniczki, która opowiadając o swoim koszmarze chciałaby w końcu zrzucić z siebie ten ciężar...


Znaliśmy się od dzieciństwa, byliśmy rówieśnikami. Nasi rodzice się przyjaźnili. I ja i on pochodziliśmy z dobrych domów, rodzice mieli wyższe wykształcenie. Po raz pierwszy chciał, żebym mu pokazała „to miejsce na dole” jak miałam iść do pierwszej klasy. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to coś złego i nie wiedziałam w jakie bagno wchodzę... Odkąd spełniłam jego prośbę znalazłam się w pułapce, bo odtąd chciał częściej i więcej, grożąc, że powie naszym rodzicom... Szybko od pokazywania i oglądania przeszliśmy do dotykania. Ja musiałam dotykać jego członka i pozwolić mu dotykać siebie. Potem kazał „tam” całować...
Powoli w tym moim dziecięcym rozumku zaczęło kiełkować przekonanie, że to jest złe, zaczęłam go unikać, uciekać z domu, jak oni mieli przyjść. Unikałam sytuacji sam na sam... Nie zawsze się dało. Na takiej karuzeli minęło mi kilka lat... Zaczęłam dojrzewać, co jeszcze bardziej go rozzuchwaliło... Miałam tego dość, odmawiałam. On mnie wtedy szantażował, że powie moim koleżankom, ja się bałam i tak w kółko... Gdy miałam 15 lat doszło do pierwszego stosunku, na szczęście (chociaż co to za słowo) ostatniego. Bolało fizycznie i psychicznie... Miałam dość... A on dalej groził... Dziś wiem, że nie spełnił by swoich gróźb, bo przecież sam by się bał, że wyjdzie na jaw, jakie piekło mi zgotował. Wtedy się bałam... Tak wiem, często używam tego słowa... Tak, bałam się, boję się do dzisiaj... Gdy tylko skończyłam technikum uciekłam jak najdalej, na drugi koniec Polski. Kontakt z nim się urwał, ożenił się, ma dziecko. Nie szuka kontaktu ze mną... Pewnie nie chce by ta sprawa wyszła na jaw... Cieszę się z tego, że mam ten koszmar z głowy, ale nie potrafię sobie ułożyć życia. Mam już 32 lata i nadal jestem sama. Nie chcę z nikim się wiązać... Może kiedyś. Chodzę do psychologa, który radzi mi, bym wyrzuciła z siebie to, co mnie gnębi, dlatego napisałam do Ciebie- anonimowo. Nie jestem gotowa i nigdy nie będę gotowa przyznać się do molestowania i gwałtu rodzinie, przyjaciołom... Jednak chcę w końcu to z siebie wyrzucić i próbować jakoś żyć...”

Wstrząsnęła mną ta historia... Od kilku dni szukam odpowiedzi na pytanie, kto jest winny koszmaru tej kobiety... „On”, rodzice? Dlaczego w tak okrutny sposób pozbawiono ją radości życia, poczucia kobiecości... Dlaczego pozbawiono ją szans na związanie się z kimś i czerpanie z tego radości? I czy można potępić dziecko, które pewnie nie wiedziało, co robi, że rujnuje komuś życie... Cieszę się, że ułożył sobie życie i dał jej spokój, ale brakuje mi tu jednego słowa, jednego... PRZEPRASZAM!

Kochana, życzę Ci, by Twoje życie się ułożyło jak najlepiej... Wiem, że nigdy nie zapomnisz, co Cię spotkało, ale mam nadzieję, że nauczysz się z tym żyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger