14:49

Dobrze, że ich mam...

Wielodzietność, 3+ w dzisiejszych czasach jest traktowana na równi z patologią. Co gorsza, ostatnimi miesiącami nie liczy się, ile ktoś ma dzieci, lecz ile razy 500+ dostaje...
Nastała moda na jedynactwo, ma to swoje podłoże i w opinii społecznej ale też w portfelu. Nie mnie jest nikogo oceniać i nawet tego nie zamierzam. Tak samo jak nie chciałabym, by mnie oceniano.

A ja? Ja mam troje dzieci. Trzy razy więcej roboty, trzy razy więcej wydatków i...trzy razy więcej MIŁOŚCI!!!


Bywa czasem ciężko, czasem nerwowo. Kilka razy dziennie szepnę pod nosem „co za niedobre diabły”, czasem krzyknę, jak już całkowicie nerwy siadają, a oni się biją... Jednak nie cofnęłabym czasu, nie zamieniłabym się z bezdzietnym. Nawet kosztem spania do 10 i pełnego portfela...

Dzieci nadają sens życiu, one daję mi siłę. I był czas, gdy byłam w kompletnej rozsypce, jeszcze z dwójką dzieci, to myśl o nich dawała mi moc, by wstać otrzepać się i jakoś iść dalej... A teraz? Dla mnie są najmądrzejsze, najładniejsze, najgrzeczniejsze może nie, ale pracujemy i nad tym...

Do dziś mam przed oczami minę męża, gdy Marcin sam napisał tata... To już było dawno, ale ja pamiętam...

Uwielbiam wieczorne czytania bajek, niekończące się pytania Filipa (chociaż czasem się skarżę). Uwielbiam słuchać jeszcze nie do końca logicznych i stylistycznie poprawnych wypowiedzi Jana... Nie lubię jak biegają, zwłaszcza po śliskim szkolnym korytarzu... Pękam z dumy, jak słyszę, że Marcin się bogato wypowiada a Filip pięknie maluje. Boli mnie, gdy słyszę, że coś poszło nie tak...I mimo,że jakaś część mnie każe krzyczeć, bronić dzieci jak lwica, to jednak ta rozsądniejsza strona mnie mówi- wysłuchaj, zrób wszystko, by zminimalizować problem.

Denerwuje mnie wieczny nieład w domu, bałagan w ich szafkach. Klnę siarczyście, gdy nocą stanę bosą stopą na klocek...

Gdy wieczorem patrzę na ich spokojne buźki, pogrążone w śnie, myślę, że nigdy nie mogłoby być lepiej, że tak jest cudownie, dobrze, tak jak być powinno...

I nie jestem ideałem, popełniam chyba wszystkie błędy jakie można popełnić, ale potem zatrzymuje się, mówię „Monika popraw się”... A potem znów większość powtarzam...

Kłuje mnie czasem w sercu, gdy myślę, że może ktoś inny ma lepsze zabawki od nich, porządniejsze rowery, własny pokój, gdy starszaki gnieżdżą się w dwójkę w jednym pokoiku... A za chwilę pukam się w czoło, myśląc o tych worach zabawek na strychu, które wymieniam im co miesiąc i o tych, które za każdym razem, gdy jest okazja wrzucają mi do sklepowego koszyka... Rowery przecież też są niczego sobie... A pokój? Za kilkanaście miesięcy przecież w końcu będzie... A oni i tak lubią spać w jednym pokoju... RAZEM!

No właśnie RAZEM... Bo nie liczy się kasa, gadżety... Trudno się nimi cieszyć w pojedynkę... My mamy to RAZEM... Mamy siebie... I ktoś może mówić, że za dużo, że patologia, że 500+... A ja wiem, jak jest... I wiem, że moi chłopcy mają rodziców, którzy nigdy w życiu nie zamieniliby ich na więcej kasy i więcej wygody...



 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger