Nie pytaj mnie, co bym
zrobiła, gdyby okazało się, że jestem w ciąży i zagraża ona
mojemu życiu... Nie pytaj, czy skazałabym trójkę moich małych
chłopców i to nowonarodzone na sieroctwo, życie bez matki... Nie
pytaj mnie, bo nie wiem...
Nie pytaj mnie, czy
zdecydowałabym się urodzić dziecko, które prawdopodobnie nie
przeżyje miesiąca, bądź jego życie to będzie jeden wielki ból
i cierpienie... Nie pytaj mnie, bo nie wiem...
Nie pytaj mnie, co bym
zrobiła, gdybym została zgwałcona i w wyniku tego poczęte zostało
dziecko... Nie pytaj mnie, bo nie wiem...
Nie pytaj mnie, co bym
zrobiła, gdybym miała 12 lat i zaszła w ciążę z 28- letnim
mężczyzną. Nie pytaj mnie, bo nie wiem...
Nie pytaj mnie, czy
zdecydowałabym się urodzić dziecko ze związku kazirodczego... Nie
wiem. Naprawdę nie wiem...
Wiem jedno- chcę mieć
wybór...
Chcę sama zdecydować,
czy moje dzieci będą w stanie wychować się bez matki, czy mój
mąż dałby sobie radę z nimi i nowonarodzonym maleństwem.
Chcę sama zdecydować,
czy jestem w stanie patrzeć na cierpienie dziecka z poważną wadą
a potem na jego śmierć... Najczęściej w katuszach... Czy dałabym
radę w opiece nad nim, nie zaniedbując starszych dzieci... Czy
ostatecznie nie wytrzymałabym psychicznie i oddała moje dziecko do
domu opieki, zabierając mu poczucie bezpieczeństwa i skazując na
łaskę obcych?
Chcę sama zdecydować,
czy zachodząc w ciążę z gwałtu dam radę psychicznie wytrzymać
traumę po tym wydarzeniu i nosić dziecko oprawcy?
Chcę sama zdecydować,
bo nie wiem co bym zrobiła, będąc pod ścianą. Naprawdę nie
wiem. Każdy z nas może teoretryzować, ale jak dojdzie do takiej
sytuacji ciężko jest podjąć jakąkolwiek decyzję... Nie róbmy z
matek potworów, bo bywa i tak, że kobiety usuwają najbardziej
wyczekiwane ciąże, bo dowiadują się, że umrą przy porodzie...
To jest dla nich cios, a społeczeństwo dokłada swoje!
Ludzie! Decydujmy sami za
siebie, zajmijmy się swoimi sumieniami, nie zaglądajmy w sumienia
innych... Nie popieram aborcji z powodu wpadki, robienia kariery
itp. Nawet nie popieram aborcji, bo dziecko ma mieć lekkie wady
rozwojowe, z którymi da się pracować, które nie zagrażają jego
życiu i nie będą sprawiały bólu... Jednak czasem są sytuacje,
że matka musi podjąć decyzję, które zło jest gorsze! Czyje
życie ochronić. Czy myślicie, że to jest łatwe?
Prezydentowa Maria
Kaczyńska sprzeciwiła się projektowi takich zmian, które planowane były już kilka lat temu. I za to jest jej wdzięczna masa kobiet. Teraz chcą nam
zabrać prawo do decydowania o sobie, chcą nakazać heroiczną śmierć matki przy porodzie dla
dobra dziecka, rodzenie dzieci z bardzo poważnymi wadami- dla dobra
dziecka, rodzenie dzieci przez dzieci, rodzenie dzieci z gwałtów i
związków kazirodczych- dla dobra dziecka... A gdzie jest dobro
matki, kobiety?
Nie jestem zwolenniczką
aborcji, nie jestem jej przeciwniczką w wyjątkowych sytuacjach. Nie
wiem, co ja bym zrobiła w sytuacji, gdy musiałabym wybierać. Dlatego nie wiem, skąd inni wiedzą, co jest dla mnie dobre i mojego dziecka...
Wiem
jedno- chciałabym mieć wybór, tak by wybrać w zgodzie ze SWOIM
sumieniem. Bo tylko i wyłącznie ja będę sądzona w niebie za
swoje czyny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz