Facebook. Ma chyba każdy już.
Czym jest? Docelowo miał być chyba
portalem społecznościowym, umożliwiającym kontaktowanie się
znajomych, odnajdywanie kolegów sprzed lat. Taka lepsza wersja
naszej-klasy.
Czym jest teraz? Można tu prowadzić
firmy, sklepy, wymieniać się poglądami oraz stwierdzać ciąże.
Tak. Dobrze czytacie.
Od jakiegoś czasu dochodzę do
wniosku, że Facebook i ogólnie internet nie jest dla wszystkich. Do
tego też trzeba mieć rozum.
Jak czasem czytam niektóre posty na
grupach, głównie dla rodziców, to zastanawiam się, co te matki i
ojcowie przekażą tym swoim biednym dzieciątkom. Jakie to będą
mądrości.
Punkt pierwszy- test ciążowy. Wiecie,
ile takich testów widzę w ciągu dnia? Kilka. Serio. Dwie kreski to
ciąża, dwie blade kreski to może być ciąża, ale nie musi, jedna
kreska- ciąży niet. Z reguły testy mogą się mylić i aby uzyskać
prawdziwy wynik trzeba iść do ginekologa. Proste. Wiem to teraz,
wiedziałam to nawet 9 lat temu. Dlatego aż łapię się za głowę,
gdy 30- letnie czy 40-letnie kobity dodają zdjęcie testu i pytają
„mamusie, jak myślicie- jestem w ciąży?” Ja pitolę! A co ja
duch święty jestem? Jeśli ma się tą mądrość iść do łóżka
z facetem, to chyba test też się powinno odczytać. A poza tym
istnieje coś takiego jak ulotka i obce baby z fejsbuka nie powiedzą
Ci nic innego, niż to, co pisze na tej malutkiej karteczce. To po
pierwsze. Po drugie- w życiu nie pokazałabym testu w necie.
Zwłaszcza od razu po zrobieniu. Moim zdaniem pierwszy powinien
wiedzieć ojciec dziecka, rodzina, przyjaciele... Nie obcy ludzie
Jest duża szansa, że na takiej grupie jest matka wujka twojej
ciotki od strony matki i mimo że Ty jej nie kojarzysz, to ona Ciebie
owszem. I tym sposobem o Twojej ciąży za 2 godziny będzie
plotkować pół rodziny, a Twojemu facetowi będą gratulować, a on
bidny nie będzie wiedział o co chodzi...
Punkt drugi. Imię dla dziecka. Nie
wiem, czy naprawdę jestem aż tak staroświecka, że imię dla
dziecka wybieraliśmy z mężem sami. Nie słuchaliśmy ani mojej
matki ani jego. Jednej się nie podobało imię Marcin, drugiej
Filip. Zdecydowaliśmy sami i w nosie mieliśmy czyjeś preferencje.
Dlatego też dziwię się osobom, które u obcych osób szukają
propozycji imion dla SWOICH maluszków. Nie masz pomysłu? Kalendarz
sobie otwórz, tam imion setki- do wyboru, do koloru. A jeszcze
wymagania mają- żeby na P było, albo C...
Kolejna część ortografia i
interpunkcja. Ja rozumiem dysgrafia, dysortografia, jednak większość
telefonów i komputerów ma słowniki. Naprawdę serce boli, gdy
czytam „pujde” „zrobici” itp. Czasem wystarczy po prostu po
napisaniu przeczytać raz jeszcze tekst i często takie błędy
samemu się wyłapuje. Inna sprawa to wielka nienawiść do
przecinków. Czytam taki tekst na 2000 znaków i się zastanawiam,
czy „twoja stara piła jest u mnie” czy też „twoja stara piła,
jest u mnie”. Dorośli ludzie powinni o takie rzeczy dbać,
przecież kiedyś będziecie z dziećmi odrabiać prace domowe!
Jest jeszcze odrabianie zadań domowych
przez „ciocie z fejsbuka”, diagnozowanie chorób przez
facebookowych doktorów nauk medycznych i wysyłanie pocztówek na
urodziny od tych samych cioć do obcych dzieci. Ale o tym już
pisałam kiedyś. Pominę już sprawy koloru wózka, koloru sukienki
czy pampersa, bo zamiast wpisu pojawiłaby się powieść na tysiąc
rozdziałów. Kobitki, włączcie czasem myślenie a nie szukajcie
rad na tematy, które powinnyście znać same... Myślenie nie boli,
serio.
A gdyby ktoś szukał sposobu na prosty crm, to zamiast szukać po facebookach, zajrzyjcie na stronę
ChromeCRM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz