Jedzenie, zdrowy styl życia... Pojęcia
obce mi dotychczas.
Spacer? Tylko z dziećmi. I wiadomo-
nie za daleko, bo zaraz ich nogi bolą.
Jedzenie? Śniadanie? Aj tam, trzy
kawy wystarczą. Gdy chłopcy zaśpią zjem sobie w spokoju.
Tym sposobem wyhodowałam sobie
tłuszczyk na boczkach, całkowicie zaburzyłam mój metabolizm.
Od listopada chodzę na kijki. I fakt,
przez zimę odpuściłam a teraz przynajmniej dwa razy w tygodniu
wychodzę. Zostawiam za drzwiami obowiązki, dzieci. Idę się
wyciszyć, odpocząć, zrobić coś dla siebie. I lepiej się czuję.
Zwłaszcza psychicznie. Każda z nas tego potrzebuje. Wiadomo dzieci,
dom są ważne, jednak w końcu zrozumiałam, że trzeba coś zrobić
dla siebie. I wbrew pozorom wychodzi to dzieciom na dobre. Nie tylko
dlatego, że mają wolne od wszelkich prac, ćwiczeń, zadań. Ale
przede wszystkim dlatego, że ich mama jest szczęśliwa,
uśmiechnięta naprawdę a nie „wymuszenie”. Przesypiam noce, a
nie przewracam się z boku na bok do północy.
Kolejną rzeczą, którą w sobie
zmieniłam to posiłki. Jem śniadania i obiady- to, czego brakowało
mojemu organizmowi przez ostatnie lata. Jak tak teraz o tym myślę,
to miałam naprawdę głupią wymówkę- „nie mam czasu”. A na
zrobienie kawy to czas miałam?
Teraz postawiłam głównie na
śniadania, gdyż to one są najważniejsze. Czasem jem o 8, czasem o
10, ale jem zawsze. Przeważnie są to lekkie płatki z mlekiem,
głównie musli. I popatrzcie- świat się nie zawalił, jak Monika
zjadła śniadanie. Z reguły jadam Musli Śniadaniowe z Lidla z
uwagi na różnorodność składników i smak, który mi odpowiada
oraz ekonomiczne opakowanie, którego zawartość wystarcza mi na 2
tygodnie.
Gdy mam gorszy dzień- sięgam po Crunchy Muesli Chocolate-
też lidlowskie. W mojej śniadaniowej misce są też płatki
owsiane, jaglane, czy orkiszowe- stawiam na różnorodność. Planując swoje posiłki analizowałam i próbowałam różnych produktów. Okazało się, że najbardziej odpowiadają mi właśnie te.
A kawa?
Owszem- jedna, ale dopiero po śniadaniu.
Nie stosuję i nie mam zamiaru stosować
żadnych diet, bo się do tego nie nadaję. Myślę, że aktywność
fizyczna i prawidłowe odżywianie pomogą mi jakość dojść ze
sobą do ładu. Bo naprawdę, nic z tego, że jadłam jeden posiłek
dziennie. Co z tego, skoro była to godzina 22 czy 23. A słodycze?
Kolejna moja zmora. Teraz wolę sobie obrać jabłko. Nie będę
ściemniać, że nie jem w ogóle słodyczy. Bo jem, czasem nawet
tabliczkę czekolady (przed okresem), jednak nie jest to już takie
częste jak kiedyś. Raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi a nawet
poprawi humor :) Kolację staram się jeść najpóźniej o 19- 20 i
to coś małego i lekkiego. Mam nadzieję, że wkrótce będzie widać
efekty :)
Warto zadbać o siebie, przede
wszystkim dlatego, by poczuć się lepiej. Wiecie, jak wzrasta Twoja
samoocena, gdy wiesz, że o siebie dbasz? Idąc ulicą nie patrzysz
na czubki butów. Patrzysz przed siebie. Uśmiechasz się. Bo Twoje
piękno siedzi w Tobie, sama musisz je wydobyć.. Jeśli uważasz się
za nic nie wartą, to taką się stajesz. Jeśli uwierzysz w siebie,
dostrzeżesz w sobie piękno- to będziesz piękna i każdy to
zauważy. Bo szczęśliwy człowiek jest zawsze piękny.
Wpis powstał przy współpracy z marką Lidl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz