Jestem dzieckiem wsi. Praktycznie całe
życie spędziłam na wsi. Nawet jak jechałam nad morze czy w góry,
to trafiało na wiejskie miejscowości. Aczkolwiek pół życia
chciałam mieszkać w mieście. Już mi na szczęście przeszło. I
mimo że często psioczę na miejsce, gdzie mieszkam- bo wszędzie za
daleko, bo wszędzie pod górkę albo po błocie, to jednak nie
zamieniłabym się na mieszkanie w mieście. Ta miejska bezczynność
pewnie by mnie zabiła...
Na wsi jest co robić, zarówno dla
mnie, jak i dla dzieci. O swoim wspaniałym wiejskim dzieciństwie
pisałam całkiem niedawno- KLIK.
Dzieci na wsi mają mnóstwo wariantów
zabawy. Od grania w piłkę na podwórku, przez zabawę we własnej
piaskownicy po kąpiel w basenie. Ponadto mogą się tarzać po
trawie, bezcelowo biegać dookoła domu czy skakać na trampolinie.
Można cały dzień spędzić na polu i się nie nudzić. Latem
dzieciaki mogą wyjść na wieś, nad rzekę, do lasu, na boisko czy
plac zabaw. Mogą wdychać świeże powietrze, a my, rodzice możemy
spokojnie sprzątać, gotować, patrząc na nasze pociechy przez
okno. Zimą, robić orły na śniegu, zjeżdżać na sankach z
pobliskich pagórków czy lepić bałwana.
Wiejskie, polne dróżki dają mnóstwo
możliwości na spacery, wędrówki, naukę jazdy na rowerze. Można
zrywać polne kwiaty, jeżyny, dzikie poziomki czy jagody. W lesie
można zbierać grzyby i szyszki. Można zwalić matce pranie ze sznurka a wietrzącą się kołdrę wyciągnąć na piaskownicę. Można podlewać kwiaty i warzywa po ulewie, jednocześnie robić w kuchni taki potop, że Noe ze swą arką mógłby spokojnie pływać. Można też zgrabić porządnie całą skoszoną trawę, czy zmieść chodnik... Można...
Ktoś powie, że w mieście też są
takie atrakcje, a nawet i lepsze. Być może tak, jednak miasto jest
miastem, dużo aut a co za tym idzie spalin. Często dziecko nie ma
szans na całodzienne bycie na dworze- ot raptem godzinka, dwie na
placu zabaw, do którego trzeba i tak iść ruchliwymi ulicami.
Może jestem nieobiektywna, może
trochę upiększam obraz tej wsi, jednak widzę, że mimo że pogoda
nie pozwala nam na realizację wakacyjnych planów to moi chłopcy
się nie nudzą. Ciągle w ruchu, ciągle znajdują sobie nowe
zajęcia, zabawy. I też dużo robi fakt, że mieszkamy kawałek od
drogi i nie wisi nade mną strach, że któryś wybiegnie na ulicę.
Pozwala mi to w jakiś sposób być spokojną i nawet spuścić ich z
oczu na kilka minut. To jest wiele...
Gdyby ktoś mnie się teraz zapytał...
Wieś czy miasto. Zdecydowanie WIEŚ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz