Pechowa, NIEperfekcyjna, chu***owa pani
domu? To na pewno o mnie!
Choćbym się starała nie wiadomo jak-
zawsze muszę coś zepsuć! Nie wiem, czy przyczyną jest to, że mam
maślane łapska, czy może to, że chcę jak najwięcej rzeczy
zrobić jednocześnie a może moja słaba pamięć- prawda jest
jednak jedna- to ja co chwilę coś psuję czy niszczę albo w ogóle
robię nie tak jak trzeba...
Przykład z dzisiaj. Pociągnęłam za
szafkę kuchenną- urwałam zawias. I nawet, żebym mocno pociągła,
to bym może zrozumiała. Ale nie! Normalnie, lekko chciałam
otworzyć szafkę. I nawet się mężowi dziwię. Przecież on
zamiast się wkurzać na mnie, powinien po prostu przyjść i
zapytać, co tym razem zepsułam i bez słowa wziąć i naprawić :D
Kilka lat temu po raz pierwszy kisiłam
ogórki. Zrobiłam z 20 słoików i potem dumna z siebie wszystkie
zagotowałam :D Bo przecież trzeba było spasteryzować słoiki :D
Albo inna sytuacja. Dałam dzieciom
zupę i poszliśmy na spacer. Wracam a w kuchni czarno. Po prostu nie
wyłączyłam gazu pod garnkiem z zupą...
Podczas ostatnich porządków, chciałam
robić za strongwomen i sama przesuwałam meble. Tak przesuwałam, że
pękła mi szyba w witrynce...
Albo posłodziłam rosół.
Gdy Jan był mały gotowałam mu zupki.
Robiłam tak, ze 2-3 porcje dawałam do słoiczków i zagotowywałam.
Pewnego razu zupełnie zapomniałam, że w garnku pasteryzują się
zupki. Jeden słoik pękł, a cała zawartość poleciała na sufit.
Przykładów jest mnóstwo. Jedno jest
pewne- im bardziej chcę być perfekcyjna, tym bardziej nią nie
jestem. Nie ma ludzi perfekcyjnych. Zawsze jest coś, co nie wyjdzie,
bywa, że coś pójdzie nie po naszej myśli. Zauważyłam, że
panuje kult perfekcyjności. Idealnie wysprzątane domy, czyste
dzieci i trzydaniowy obiad z deserem. Też taka chciałam być.
Biegałam z odkurzaczem, zbierając każdy okruszek chlebka.
Codziennie dwudaniowy obiad i ciepła kolacja. Teraz odkurzam- raz
dziennie, wieczorem. Podłogi myję co dwa. Obiad nadal dwudaniowy,
jednak zdarza się, że wystarczy na dwa dni. Nie przebieram dzieci
za każdym razem, gdy zobaczę plamkę na koszulce. Przez co nie
muszę robić prania codziennie, a co drugi dzień, a czasem i za
trzeci.
Wolny czas? Poświęcam go dzieciom.
Gramy, czytamy, oglądamy telewizję. Razem.
I pewnie nigdy nie będę perfekcyjna,
ale za to będę słyszeć od dzieci „z mamą to jest fajnie”,
albo „to był najfajniejszy dzień”, tak jak to słyszę bardzo
często :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz