Dzieci to istoty żądne świata. Ciekawskie, wszędobylskie i bardzo chętne do pomocy. Mimo, że często powtarzam, że najlepsza pomoc chłopców to taka, by nie pomagali, to w gruncie rzeczy dopuszczam ich do tej pomocy. I uwaga- nie poprawiam za nimi (w każdym razie, gdy oni widzą). O tym właśnie będzie ten tekst- że nie wolno poprawiać po dzieciach. Dlaczego?
Moi chłopcy pieką ze mną ciasta,
ciasteczka, przygotowują ciasto na naleśniki, odkurzają, ścielą
łózka i myją podłogi. Naprawdę. Nie ściemniam. Jakiś czas temu
znajoma dostała wytrzeszczu, gdy zobaczyła Marcina z odkurzaczem.
Zapytała się, czy się nie boję. Czego?- odpowiedziałam. On już
ma 8 lat, musi coś robić.
Uwierzcie mi- przy całej tej chęci
chłopców do pomocy- czasem mnie to denerwuje. Czasem chciałabym
zrobić coś szybko, czasem jestem zmęczona, a oni chcą pomagać.
Chcą piec ciasteczka rozwalając dookoła mąkę i robiąc ciapę,
zamiast porządnego ciasta, chcą odkurzać zostawiając mnóstwo
śmieci, czy myją podłogę nie do końca wyciskając mop. Czasem
chciałoby się im wyjąc pracę z ręki, poprawić i jeszcze przez
zęby syknąć- widzisz, jak to się robi porządnie? Nie robię tego
z jednej prostej przyczyny. Narzekając, poprawiając, pokazując, że
dziecko nie potrafi mogłabym całkowicie zniechęcić go do pomocy.
Jednocześnie pozbawiając wiary w swoje możliwości. Owszem- mówię
czasem- świetnie to zrobiłeś, jednak następnym razem mocniej
wyciśnij mop, czy odkurz jeszcze ze środka dywanu. I owszem-
poprawiam za nimi, zwłaszcza, gdy podłoga tonie w wodzie tak, że
można by wpuścić Arkę Noego z całym dobytkiem. Jednak robię to
tak, by dziecko nie widziało. On jest przekonany, że super wykonał
robotę, ja wiem, że trzymałam rękę na pulsie.
Często słyszy się „Jak
nie poprawisz to się nie nauczy”. To błąd. Wierzcie, że lepiej
jakoś dyskretnie zasugerować, by następnym razem zrobiło coś
nieco inaczej. Dziecko ma całe życie jeszcze na naukę. I na
wszystko przyjdzie czas. Nawet Einstein popełniał błędy :D
Poprawiając dziecku ewidentnie dajesz mu sygnał „Widzisz- nie
potrafisz tego robić”, czym jednocześnie odbierasz mu inicjatywę
i podcinasz skrzydła. Nie dostrzegaj porażki, stawiaj na sukces.
Dziecko jest istotą, dla
której rodzic jest alfą i omegą. To co powie mama, tata, jest
święte. Dlatego też każdą inicjatywę pomocy przez dziecko
powinniśmy przyjmować z otwartymi rękami. Nawet jeśli jest nam to
nie po drodze, nawet jeśli „najlepszą pomocą jest nie
pomagania”. I pamiętajmy- dyskretne rady względem coraz lepszego
wykonywania danej pracy- tak. Wszelkie poprawianie pracy dziecka na
jego oczach, mówienie, że jest źle, brzydko- NIE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz