Żyjemy w czasach, gdy jest moda na
wszystko, co eko, zdrowe i bez cukru. Jest w tym sporo racji, jednak
ja mam do tego podejście takie, że w umiarze wolno wszystko.
Batonik raz w tygodniu to nie jest zbrodnia. Czekolada od babci też
raz na jakiś czas jest smaczna. Frytki w Mc Donalds? A czemu nie?
Nie bądźmy tacy zasadniczy i spuśćmy czasem gumkę w spodniach,
by wyluzować.
Bardzo często czytam o różnych
„syfach”, jeśli chodzi o żywienie dzieci. I tak naprawdę,
gdzie by nie popatrzeć- jest syf, jest chemia. Niestety, takie są
czasy, że gdybyśmy mieli żywić się tylko zdrowymi, naturalnymi
rzeczami, nie jedlibyśmy nic. Bo chemia jest nawet w chlebie
powszednim.
Rozumiem, że każdy wychowuje po
swojemu i w żadnym wypadku nie chcę wchodzić w kompetencje
rodziców, ale czasem mi się wydaje, że deczko przesadzamy, tylko
dlatego, by pokazać naszym rodzicom, babciom, że... jesteśmy
mądrzejsi, świadomiej wychowujemy swoje dzieci. Moim zdaniem każdy
wychowuje swoje dzieci, tak jak pozwalają mu czasy, w których żyje.
Teraz mamy modę na eko i zero słodyczy. Wystarczy, że ktoś na
forum napisze, że dziecko zjadło czekoladę, wystarczy, że ktoś
wrzuci fotkę z Mc Donalda czy któraś matka zdradzi, że na obiad
zrobiła frytki. Pierdoły, prawda? Tylko, że bardzo często te
pierdoły tworzą wielką kłótnię. Pomijając to, że nie
powinniśmy wchodzić z butami w cudze życie, to czy naprawdę
odrobina przyjemności jest aż tak szkodliwa?
Szanuję to, że ktoś wychowuje
dziecko bez słodyczy, bez fast foodów i danonków. Szanuję i nie
mam zamiaru nikogo nawracać.
Moje dzieci jedzą słodycze, frytki,
hamburgery i danonki. Jedzą. Co prawda na tyle rzadko, że można to
nazwać świętem, ale jedzą. Na urodziny dostają piękne torty,
zapakowany w piękne opakowania cukiernicze i słodkie i kolorowe do
granic przyzwoitości. Danonki raz na kilka tygodni też ich nie
otrują. Jestem zdania, że raz na jakiś czas mogę ich rozpuścić.
Jestem też świadoma, że nie mogę im pozwolić na wiele- z
doświadczenia wiem, że słodycze mogą uzależnić, a tego naprawdę
bym nie chciała. Kostka czekolady po obiedzie? Czemu nie? Pączek?
Kinder jajko? Z umiarem- czemu nie?
Wrzućmy na luz. Realizujmy swoje
wzorce wychowawcze w swoim domu, na swoich dzieciach. Nie wchodźmy
jednak z butami w cudze życie, nie krytykujmy, bo to naprawdę nie
jest nasza rola. I... pozwólmy czasem na odrobinę słodyczy, choćby
dla lepszego humoru :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz