Wiecznie pełny kosz na pranie...
Zmora moja i 99,9% rodzin na świecie. Oczywiście przy 0.01-
procentowym błędzie. Choćbym prała kilka razy dziennie, on wciąż
jest pełny. Jednak cóż- przy 5- osobowej rodzince to chyba norma.
Co chwilę coś się wyleje, coś się nachlapie czy coś się
ubłoci. Prać trzeba, czystość to podstawa. Tylko jak to robić w
miarę ekonomicznie?
Ciemne i kolorowe ubrania piorę w 30
stopniach. Jeśli coś jest mocnej poplamione, to wpierw namaczam,
czasem w odplamiaczu. Ręczniki i ścierki- 60 stopni, raz w
tygodniu. Pościele, jasną bawełnę, bieliznę piorę w 40
stopniach.Czas prania u mnie to od 50 do 180 minut. Nie uważam,
żebym musiała prać w programach dwu-, trzy, czy cztero-
godzinnych.
Środki do prania to podstawa. Ważne,
by wybrać te korzystne cenowo, a jednocześnie skuteczne. Prałam
już w proszkach, kapsułkach, jednak ostatnio spróbowałam prania w
płynach do tego przeznaczonych. Jakie są moje wrażenia? Cóż-
ubrania są czyste, pachnące, miękkie. Płyn nie niszczy struktury
ubrań- nie rozciąga, nie kurczy, nie zostawia śladów. Ten który
używam aktualnie- Color Booster firmy Gold drop, przeznaczony do
ubrań kolorowych gwarantuje pełną ochronę kolorów. Zawarte w
nim mydło kokosowe dodatkowo wzmacnia efekt prania. Płyn oczywiście
testowany jest dermatologicznie, więc nie powinien powodować
podrażnień czy uczuleń. Oczywiście są też płyny do ubrań
czarnych, białych czy delikatnych.
Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie
ważny jest zapach upranych ubrań, dlatego płyn do płukania tkanin
to podstawa. Musi sprawiać, by ubrania były miękkie i pachnące.
Ja na przemian używam koncentratów do płukania tkanin Softener Booster marki Gold Drop- Aroma Rose z
Aroma Orchid. Są to naprawdę dobrej jakości płyny, jednocześnie
przy bardzo niskiej cenie.
Aroma Rose zawiera proteiny jedwabiu,
Aroma Orchid – proteiny kaszmiru, dzięki czemu ubrania są
delikatne i się nie elektryzują.
Aby było czyste pranie musi być
czysta pralka. Nie używam żadnych kupnych preparatów. Raz w
miesiącu robię pranie... pralki... Najpierw wlewam 1 litr octu do
pojemnika na proszek/płyn i przy pustym bębnie nastawiam na
najdłuższe i najbardziej gorące pranie- u mnie Bawełna 90 stopni,
ok. 3,5 godziny. Gdy już pranie się zakończy, przystępuję do
drugiego etapu- do bębna wsypuję 3 opakowania sody oczyszczonej i
znów nastawiam na najdłuższe i najbardziej gorące pranie.
Przecieram wnętrze pralki ściereczką i jeśli zapach octu i sody
za bardzo mi doskwiera nastawiam szybkie płukanie :)
A jak u Was z klątwą kosza na pranie?
Też występuje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz