Ktoś do kogoś powiedział, że mogłabym iść do pracy. Bo jej siostra, bratowa, kuzynka czy ktoś tam inny też ma troje dzieci i pracuje. Pomijając to, że zupełnie obca osoba, która to ani mnie nigdy na oczy nie widziała, ani ja jej wchodzi z butami do mojego domu i w moje życie, chętnie odpowiem dlaczego do tej pracy nie pójdę. Przy okazji odpowiadając za tysiące kobiet, mieszkających na wsi i w małych miasteczkach.
Dzieci. Szczęście największe, ale
jednocześnie też największa przeszkoda w podjęciu pracy. Nie da
się. Jaś nie chodzi jeszcze do przedszkola. Starszaki- owszem,
chodzą- jednak trzeba ich prowadzić do szkoły przed 8 i
przyprowadzać po 12. No i oczywiście potem się nimi zająć,
odrobić lekcje. Mąż pracuje na zmiany. Czasem idzie o 4, wraca
przed 16, czasem o 12 jedzie, wraca o 23, no a czasem pracuje w nocy.
Ktoś powie- możecie jakoś ułożyć grafik, żeby się zmieniać.
Gówno prawda. Przykładowo- gdy on ma 2 zmianę, to musiałabym
zacząć pracę o 3 w nocy, żeby ją skończyć o 11 i na 12 wrócić
do domu i go zmienić. Ano, bo chyba Wam nie powiedziałam, że
musiałabym dojeżdżać- być może jakieś 7 kilometrów, ale
bardziej prawdopodobne, że 25 km. No i jeszcze warto wspomnieć, że
mieszkam w takim regionie, że osoby po magisterce szyją w zakładach,
bądź sprzedają w sklepach. Zdolne osoby, ale bez układów. Więc
ja ze swoim licencjatem mogę się co najwyżej schować.
Ja pracuję, ale w domu. Naprawdę, to
jest praca. Nie chcę narzekać i nie narzekam. Po prostu mówię,
gdyby ktoś nie wiedział. Obowiązki domowe mnie pochłonęły na
tyle, że sami widzicie, jak jest mnie mało tu, na blogu. Kiedyś
starałam się dorabiać tekstami, dziś ograniczyłam to do minimum, nie mam na to czasu. Tak
samo, jak nie ma tego czasu 80% kobiet mieszkających na wsi.
Nie jestem sama. Zauważcie, jak dużo
osób, mieszkających na wsi nie pracuje. Pracują tylko te kobiety,
które mają już duże/dorosłe dzieci, które mają mamy/teściowe
obok i na każde zawołanie zajmą się dziećmi. Pracują te,
których mężowie nie pracują, czy też pracują te, które mogą
pozwolić sobie z wypłaty na opłacenie opiekunki.
Nie wspomniałam o przedszkolu/ szkole/
świetlicy? Cóż, bo na wsiach rzadko spotyka się przedszkola
czynne od 6 do 18. Tak samo ze świetlicami. W naszej szkole co
prawda jest świetlica, ale działa od zakończenia lekcji do ok. 14-
15. A co z rankiem? Już nawet nie mówiąc o tym, że ciężko byłoby wrócić przed tą 14 czy 15.
To nie to, że my nie chcemy. Nie
jesteśmy leniwymi kobietami bez aspiracji, na łasce, bądź
niełasce męża... My chcemy pracować. My marzymy o tym, by wyrwać
się z domowego kieratu do ludzi. Mieć szansę się ładnie ubrać,
pomalować. Wyjść z domu!
Odpowiadając na pytania takich
wścibskich ludzi. Kiedy pójdę do pracy? Jak moje dzieci będą
mogły rano samodzielnie wstać, zjeść śniadanie, ubrać się do
szkoły i do niej zajść. Potem z niej wrócić, odgrzać sobie
obiad i poczekać, aż wrócę ja bądź mąż, jednocześnie nie
wysadzając domu w powietrze. Tyle.
Mieszkasz na wsi? Pracujesz, nie
pracujesz? Opowiedz swoją historię. A może masz inny punkt
widzenia niż mój?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz